Po raz kolejny na moim blogu gości SBB. Trzeci raz w tym miesiącu. Poprzednia recenzja dotyczyła albumu koncertowego z materiałem z 1977 roku (22.10.1977 Goettingen, Alte Ziegelei). Dzisiaj zostanie zrecenzowany album pt. Absolutely Live '98. Tym razem na płycie zarejestrowany został koncert w Giżycku (22.08.1998), który na płycie ukazał się w 1999 roku.
Zespół wystąpił z nowym perkusistą - Mirosławem Muzykantem. W ramach koncertu nie zabrakło hitów zespołu - i tych starych (np. Odlot) jak i tych nowszych (Memento Z Banalnym Tryptykiem). Jak wspomniano w książeczce do płyty, zmiana perkusisty wymusiła zmianę brzmienia całego zespołu. Jak więc brzmi odświeżone SBB ?
Na Youtube są tylko 3 utwory z tego albumu. Niestety, w większości przypadków musicie zadowolić się moim opisem. :)
1. Introdukcja. Utwór otwierający koncert rozpoczyna się od tajemniczych organów wspartych ciekawym brzmieniem syntezatora. Piękny popis ze strony Józefa na Minimoogu. Ok. 1:40 pojawia się perkusja wzmacniająca popisy Józefa. W drugiej minucie znikają klawisze a wchodzi gitara. Zespół się "przedstawia".
2. Odlot. Mocne (i płynne) wejście w postaci znajomego riffu. Brzmi mocniej niż w oryginale, bardziej surowo ale niemniej ciekawie i przyjemnie. Więcej perkusji. Ok. 1:30 Skrzek zaczyna śpiewać. Wychodzi mu to słabiej w oryginale moim zdaniem. Słychać iż gra na basie. Ok. 3:30 perkusja zmienia swój rytm. Dominację ma Antymos Apostolis ze swoją gitarą. W tle cicho basuje (i to dosłownie!) Józef. Przyjemne, progrockowe granie. Ok. 6:20 następuje kolejna zmiana rytmu perkusyjnego. Teraz czas na basowe solo Józefa (?). W każdym razie w 7 minucie jest więcej basu (tym razem stwierdzam to na 100% ;) ). Wspaniały popis zespołu. Mocny początek dla fanów wczesnego, rockowego oblicza zespołu. 11 minut solidnego Odlotu na dobry początek.
3. Erotyk. "SBB" z 1974 po raz drugi. Tym razem bardziej liryczny fragment. Pięknie zagrana, odświeżona wersja Erotyku. Niesamowity, fortepianowy wstęp. Ok. 1:20 do fortepianu przyłącza się gitara - delikatna i skromna ale stanowiąca miły dla ucha dodatek. Mniej subtelne wykonanie od oryginału ale bardzo ciekawe i urozmaicone dzięki gitarowym wstawkom Lakisa (Antymosa Apostolisa). Końcówka jest kolejnym popisem talentu Józefa.
4. Walkin' Around The Stormy Bay. Zaczyna się od uderzenia perkusji i od mocnej gitary. Jak zwykle szybko i intensywnie. Ok. 1:05 zaczyna się część z klawiszami i gitarą. Zdecydowanie większy nacisk jest położony na gitarę chociaż czasem też porządnie słychać brzmienie Józefa. Linie syntezatorowe brzmią dość subtelnie i delikatnie. W 3 minucie następuje mocne przejście i utwór wraca do mocniejszego brzmienia. Ok. 4:32 gitara brzmi tak jakby źle. Zniekształcenia czy coś? 5 minuta - szybka perkusja i szybki motyw. Mocne wykonanie chociaż pozbawione tajemniczego początku z oryginału. Duży nacisk na gitarę.
5. Memento Z Banalnym Tryptykiem. Utwór rozpoczyna się wspaniałymi organami. Po raz kolejny Skrzek dowodzi swojej wirtuozerii. Na tle tych organów ok. 1:15 wchodzi wokal. Zupełnie odmiennie niż oryginalnej wersji utworu (1981). Ok. 1:53 pojawia się delikatna gitara, która pojawia się co kilka sekund. Ok. 3:25 organy stają się głośniejsze i dostojniejsze. W 4 minucie zespół gra fragment z płyty. Mocny bas, delikatny fortepian oraz ostra gitara. W 7 minucie perkusja staje się zauważalna (a raczej - słyszalna). W 8 minucie bas staje się głośniejszy. 9 minuta przynosi wręcz boskie organy. To nie Skrzek a chyba sam Bóg gra na nich. Wspólna melodia znika na rzecz organów. Kolejna część wokalna. Inne brzmienie organów i inny sposób śpiewu. Ok. 11:45 wchodzi skromna gitara. Organy znikają a Józef zaczyna grać na fortepianie. Ok. 12:20 rozpoczyna się kolejna rockowa część, pozbawiona jakichkolwiek klawiszy. Ta partia także jest bazowana na płytowej wersji, o ile dobrze pamiętam. Bardzo interesujący aranż. Mnóstwo efektownych partii klawiszowych (głównie organy).
6. Freedom With Us. Część pierwsza suity "Going Away" (zagranej w całości na tym koncercie). Ciekawy i tajemniczy wstęp. Niesamowicie delikatny. Brzmi odmiennie od nagrania płytowego. Ma swoje uroki i może się podobać. Bardzo rytmiczna wersja. Wokal brzmi zdecydowanie lepiej w wersji studyjnej. Całkiem przyjemny aranż.
7. 3rd Reanimation. Druga część suity "Going Away". Od razu mocne i nagłe przejście. Szalony i szybki syntezator. Rozpoznawalne charakterystyczne brzmienie tego utworu. W 3 minucie jest zmiana w utworze. Pod koniec trzeciej minuty wszystko się wycisza i wchodzi fortepian + smyczkowate brzmienie. Ciekawe rozwiązanie. Dość ładna interpretacja tego utworu.
8. Going Away. Tytułowy utwór suity Going Away. Charakterystyczny, marszowy, perkusyjny rytm i gitara. Ciekawe wstawki syntezatorowe (nieobecne w oryginalnej wersji) - delikatne i skromne ale urozmaicające całość. Ok. 1:30 wchodzi gitara. Wspaniały fortepian. Ok. 2:35 wchodzi rytm. Zaraz wejdzie wokal. Interesujące zakończenie. Wspaniała interpretacja. Mocno zakorzeniona w oryginale ale ciekawie pozmieniana tu i ówdzie. Wyróżnia się.
9. Żywiec Mountain Melody. Końcówka suity Going Away. Krótka ale szalona wersja. Piękne zwieńczenie całości, niczym wisienka na torcie.
10. Singer, Oh Singer. Jeden z nowych utworów z wczesnych lat 90-tych. Przyjemna i ciekawa interpretacja. Łagodne brzmienie po mocnej i epickiej suicie Going Away. Mimo swojej delikatności (na tle innych utworów), ma jednak nieco mocy - np. 3 minuta.
11. Z Których Krwi Krew Moja. Na koniec - absolutny klasyk. Mocna gitara i charakterystyczne nuty. Ok. 1:00 wchodzi fortepian i wokal. Duży nacisk na gitarę. Bardziej rockowa aranżacja klasyka. Ma swój urok. Brakuje mi tych szalonych klawiszy jak w oryginale ale styl tej aranżacji pasuje do klimatu i stylu całego koncertu. W 6 minucie gitara znika by zrobić miejsce dla fortepianu (ale tylko na minutę). Prawdziwy klasyk w dzikiej, rockowej formie na koniec.
SBB w nastroju rockowym. Nie ma tu zbyt wielu klawiszy ale za to brzmią naprawdę świetnie. W zasadzie każdy utwór trzymał poziom i został zagrany naprawdę w solidny i ciekawy sposób. Szczególnie wyróżniają się moim zdaniem "Memento...", "Erotyk", "3rd Reanimation", "Going Away".
Myślę iż płyta ta jest swoistego rodzaju kompromisem między początkowym, rockowym wcieleniem SBB a późniejszym, zelektronizowanym wydaniem zespołu. Naprawdę, dużo tu gitary zaś instrumenty klawiszowe są przynajmniej niedostatecznie reprezentowane.
Całość jednak jest dość dobrą płytą, wyróżniającą się ale nie jest to najlepszy album koncertowy SBB (i to nie dlatego, że na perkusji nie gra Jerzy Piotrowski!). Na więcej niż 4 ta płyta nie zasługuje. Bardziej byłbym skłonny nawet obniżyć ocenę zwłaszcza iż płyta nie zachęca za bardzo do ponownego odsłuchu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz