Ten rok nie jest zbyt łaskawy dla mnie i dla mojego bloga. Mało piszę, niewiele słucham.W międzyczasie utworzyłem nową stronę swoją (bardziej profesjonalną, skrojoną pod treści akademickie). Jej adres to www.pkalowski.ct8.pl - przepraszam za wolne ładowanie się strony i za dziwną domenę ale cóż, za darmo... Strona powstała z nudów w Wordpressie, sam nawet trochę szablon edytowałem.
Powinienem się pouczyć i pisać dalej ale pomyślałem, że napiszę recenzję. Mam trochę nowego materiału do odsłuchu a i myślę nad napisaniem recenzji czegoś innego - to już niespodzianka. Nawet Słoneczka nie zgadną. ;)
Przymierzam się i odsłuchuję już po raz któryś nową, potencjalną płytę do recenzji. Zdradzić mogę jedno: jest starsza ode mnie (ja mam 24 lata, rocznik 1991). :D
Niektórym osobom tytuł tego tekstu powinien już coś sugerować. "Welcome" to tytuł przedostatniej płyty SBB wydanej przed rozpadem zespołu. Album ukazał się w 1979 roku i był szykowany na rynki zachodnie - wszystko po angielsku, włącznie z tytułami piosenek. Osiągnął spory sukces a przynajmniej jeden z utworów stał się ikoną zespołu, która w każdej aranżacji cieszy rzesze słuchaczy na koncertach.
Mimo iż album ten jest jednym z ulubionych przez fanów to jednak dość ciężko było go dostać. Sytuacja uległa poprawie gdyż ukazało się w 2015 roku wznowienie tej płyty, razem z "Follow My Dream" (1978). W obu przypadkach bonusy są odmienne niż na wydaniach z 2004 roku więc wciąż warto polować na starsze wydania tychże albumów.
Tradycyjnie już zostaną pominięte bonusy przy recenzji. "Podstawową" wersję albumu tworzy 7 utworów o łącznym czasie trwania 41 minut. Cały album jest na Youtube tutaj (wyd. 2004, z wieloma bonusami). Zachęcam do odsłuchu, jak ktoś nie zna.
1. Walkin' Around The Stormy Bay
Delikatne, misterne i tajemnicze klawisze (może fortepian?) wzbogacone o elektroniczne efekty otwierają tą kompozycję. Utwór nabiera patosu i mocy a potem uderza mocnym i szybkim rytmem. Motyw ten głęboko wbił mi się w pamięć, tak jak dalsze brzmienia keyboardów Józefa Skrzeka. Nagle całość milknie i mamy duet fortepianu oraz perkusji. Także i tak, z lekka jazzująca, partia jest okraszona elektronicznymi ozdobnikami (niezwykle piękne, zwłaszcza te z lekka imitujące skrzypce!). W późniejszej części to jednak nie będą ozdobniki a główne brzmienie. Utwór co chwilę zmienia swoje brzmienie i klimat. Zespół co chwile zmienia graną przez siebie melodię. W 5 minucie SBB wracają do motywu z początku utworu ale w szybszej, bardziej krzykliwej i weselszej wersji. Ostatecznie motyw i tak powraca w oryginalnym brzmieniu, z krzykliwym i wyraźnym zakończeniem.
2. Loneliness
Smutna, zadumana kompozycja na fortepian. Oczywiście z elektronicznymi ozdobnikami, które brzmią niczym sunące się po policzku łzy. Utwór, choć smutny, to jednak potrafi zaskakiwać ciekawymi brzmieniami. Chyba na moich poprzednich słuchawkach brzmiało to znacznie lepiej. Przy okazji, nie polecam Brainwavz, model Alpha. Wracając do utworu, po 3 minucie staje się on znacznie odważniejszy i dynamiczny. Słychać gitarę a całość ma tak jakby z lekka Jarre'owskie zacięcie. Nie wiem czemu ale tak myślę, że trochę to w klimatach JMJ jest (oczywiście minus gitara Antymosa Apostolisa). Instrumentalne uzupełnienie, niejako w kontraście do głównej części. Wspaniały finisz.
Edit: Ja mam model Delta. Nie jest źle jednak. Okazało się, że cały czas korzystałem z zepsutej słuchawki... teraz ta zepsuta w ogóle odpadła. :D
Edit: Ja mam model Delta. Nie jest źle jednak. Okazało się, że cały czas korzystałem z zepsutej słuchawki... teraz ta zepsuta w ogóle odpadła. :D
3. Why No Peace
Jeszcze raz fortepianowe brzmienia i elektroniczna orkiestra. Po krótkiej chwili utwór nabiera rumieńców i kolorów. Pojawia się także delikatna gitara. Podoba mi się mocniejsze, basowe brzmienie perkusji Jerzego Piotrowskiego. Utwór wraca także do swojej początkowej formy. Widać iż, tak jak poprzednie, stanowi dość rozbudowaną i dynamiczną krótką formę. Piosenka, choć stara, agituje za obecnym rządem - Łaj noł PiS (pol. Czemu nie PiS) :D W 4 minucie czuć dłuższą ale ciekawą i delikatną przerwę. Po niej, znowu muzyka "wybucha". Końcówka jest bardzo szybka i hałaśliwa (a nawet - Skrzekliwa ;) ).
4. Welcome Warm Nights And Days
SBB i fortepian raz jeszcze. A raczej - once again, czyli znowu i po raz kolejny. W końcu to "angielska" płyta SBB. ;) Syntezatory podkreślają nastrój i dodają specyficznego smaczku do tej piosenki. Choć pewnie i "akustycznie", w aranżacji na sam fortepian byłaby całkiem fajna. Jedna z najłagodniejszych partii na tej płycie.
5. Rainbow Man
Tym razem... Silesian Blues Band. Łagodna, krótka forma bluesowa z klawiszowymi wstawkami. Piękny fortepian (?). Ostatnia minuta to szaleństwo w wykonaniu SBB - do kompletu instrumentów dochodzi harmonijka ustna. Świetna perkusja na końcu.
6. How Can I Begin
Tajemnica. Nabożeństwo. Klawiszowa uczta zmysłów. Uczta dla ucha i ducha. ;) Delikatna gitara (albo coś w tym stylu) na tle organopodobnych brzmień. Taką melodię chciałbym usłyszeć na swoim pogrzebie... serio ! :) Szkoda, że w krótkiej wkładce do tego albumu nie ma tekstów piosenek. Mistyczny klimat muzyki. Dla mnie, jako fana (a może nawet konesera) brzmień klawiszowych ten utwór to arcydzieło. Ostatnie 2 minuty są po prostu cudne.
7. Last Man At The Station
Ostatni człowiek na peronie znajdującym się na ostatnim utworze tej płyty. Najdłuższa kompozycja (9,5 minuty). Misterna i tajemnicza ale delikatna i na swój sposób zmysłowa elektronika. Melodia wydaje się być nieistniejąca aczkolwiek Skrzek śpiewa jak gdyby nigdy nic. Wspaniałe klawisze. Ok. 3.30 robi się ciekawiej i głośniej. A potem Józef puszcza "sygnał". ;) Kolejna zmienna, jak każda kobieta (bez obrazy ;) ), kompozycja. Ok. 5:30 pojawia się krótki, elektroniczny popis ze strony Skrzeka który przeradza się w "pijacką przyśpiewkę" całego zespołu. Nie wiem czemu mi się to tak skojarzyło O_o. Niezbadane są meandry Słonecznikowego myślenia... ;) Przyjemne i nawet fajne zwieńczenie całości. Pod koniec pojawia się zauważalna gitara.
"Welcome" jest bardzo dynamicznym albumem. Dużo się tu dzieje a kompozycje są dość progresywne. To nie jest to SBB, gdzie trzech tenorów się wzajemnie uzupełniało lecz czuć tu wyraźnie dominację elektronicznego instrumentarium Józefa Skrzeka. Cóż, takie prawo lidera zespołu. ;) Są tu zarówno momenty gorące i szybkie jak też delikatne i łagodne. Dla każdego coś miłego. ;) Dla mnie, jako fana klawiszowych brzmień, jest tu sporo "pokarmu" i materiału cieszącego zmysły.
Bardzo przyjemnie mi się słuchało tej płyty, nawet na tych moich raczej średnich słuchawkach. Tu w zasadzie nie ma słabszych momentów, choć jeśli miałbym coś wskazać to "Welcome Warm Nights And Days". Jakoś średnio mi pasuje ten utwór. "Welcome" to dynamiczna, pełna energii płyta. Myślę, że jest to album godny 5. Nawet tytułowy utwór wcale nie jest taki mocno słabszy jak się słucha całości.
Chociaż wyd. 2015 ma u mnie minusa za nieprzeniesienie bonusów z poprzedniej edycji, która jest droga i trudno dostępna. Nowy remaster (2015) świetnie brzmiał na moich starych słuchawkach (Brainwavz R1 wtedy miałem, o ile dobrze pamiętam). Tak coś czułem, że lepiej brzmiało "Walkin' Around The Stormy Bay", więcej energii, mocy, basów. Ale to tak na boku, na marginesie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz