Postanowiłem bliżej się przyjrzeć twórczości Vangelisa. Parę płyt już kiedyś wcześniej przesłuchałem (w tym jeden z jego najbardziej znanych albumów - Spiral z 1977, który w 2013 roku zrecenzowałem). Nawet kilka kupiłem ale nigdy nie słuchałem jego muzyki jakoś częściej, podobnie jak z jeszcze większą dyskografią Klausa Schulze.
Vangelis jest raczej znany jako autor muzyki filmowej chociaż niektóre jego płyty także były / są dość popularne. Jest artystą łączącym muzykę poważną, elektroniczną a także rock progresywny.
Album, któremu poświęcona jest ta recenzja nosi tytuł: "L'Apocalypse Des Animaux" i wyszedł w 1973 roku. Jest to soundtrack do serii filmów dokumentalnych (przyrodniczych zapewne) wyemitowanych przez francuską telewizję w 1970 roku. Muzyka ta jest jednym z najwcześniejszych solowych dzieł Vangelisa.
35-cio minutowa płyta składa się z 7-miu utworów. Wszystkie mają francuskie tytuły. Czas trwania jest zróżnicowany ale dominują utwory ok. 5 - 10-minutowe. Całość jest dostępna na youtube: https://www.youtube.com/watch?v=IcosNfFsHQk .
1. Apocalypse des animaux – Générique. Bardzo krótki a zarazem melodyjny i łagodny utwór. Jest w nim nieco mroku. Przewija się w nim delikatny rytm, który powtarza się niemalże cały czas.
2. La Petite Fille de la mer. Początek jest bardzo łagodny choć smutny. Dominuje tu delikatny, skromne klawiszowe brzmienie, bardziej zbliżone do fortepianu niż do syntezatora. Nie oznacza iż nie ma tu czegoś więcej. Tło jest bardzo ciche i dodaje głębi całości. Niektóre dźwięki, same pojedyncze dźwięki są naprawdę wspaniałe - brzmią jak promień słońca odbijający się od morza, jak migocząca gwiazdka na niebie. Utwór brzmi pozornie monotonnie i identycznie (np. porównajcie początkowe brzmienie motywu i jego wersję z 5-tej minuty).
3. Le Singe Bleu. Kolejny raz smutny fortepian. Ciekawe efekty dźwiękowe - np, drganie dźwięku. Pojawiają się też brzmienia podobne do trąbki lub pokrewnego instrumentu - także w żałobnej tonacji. Wydawać się może iż do poprzedniego utworu dodano tylko tą trąbkę gdyż brzmienie fortepianu jest zbliżone (ale dźwięki i nuty są inne). W 4 minucie utwór zmienia swoje brzmienie lecz wciąż jest smutny. W 5 minucie fortepian brzmi jak krople wody wpadające do rzeki. Utwór jest cichy i łagodny ale chwyta za serce.
4. La Mort Du Loup. Zupełnie inne brzmienie, chociaż także smutne lecz nie tak jak poprzednie dwa utwory. Ostatnie pożegnanie wilka, który umarł o zachodzie słońca. Pojawia się (akustyczna?) gitara ale pełni szczątkową rolę i raczej tylko zręcznie dopełnia całość. Sądzę po muzyce iż wilk ten umarł godnie. ;)
5. L'Ours Musicien. Niedźwiedź-muzykant. Najkrótszy utwór na tej płycie. Dość wesoły utwór. Co jakiś czas przewija się motyw z początku utworu. Miły, delikatny, łagodny przerywnik.
6. Création Du Monde. Najdłuższy utwór na tej płycie - 10 minut. Zaczyna się bardzo mrocznie i ponuro. Ciemna noc. Na niemalże idealnie czarnym niebie pojawił się złoty punkt. Zaczyna on promieniować światłem. Stopniowo się powiększa. Oto narodziny księżyca. Kolejna łagodna kompozycja. Ten utwór brzmi niemalże identycznie cały czas ale okazyjnie urozmaica go światło księżyca. W 5 minucie światło księżyca malowniczo wpada do pobliskiego jeziora. Stopniowo utwór staje się intensywniejszy i głośniejszy. Nie każdemu się spodoba ta kompozycja. Ja chyba go nie czuję. Zbyt rozlazły, taki nijaki, za długi.
7. La Mer recommencée. Malownicza, spokojna, łagodna kompozycja. Po raz kolejny mamy morze, księżyc i noc. Styl utworu jest bardzo podobny do poprzedniego ale ten utwór brzmi lepiej moim zdaniem. Można usłyszeć migotanie księżyca. W 3 minucie morze wzbiera. Jest tu nieco dramaturgii. Pod koniec utworu zaczyna się robić jaśniej, księżyc zachodzi a na jego miejsce szykuje się słońce.
Płyta ta dzieli się w zasadzie na trzy części: różnego rodzaju żałobne, smutne motywy (utwory 2 i 3 oraz 4), ambientowe, malownicze "scenki rodzajowe", krajobrazy muzyczne (utwory 6 i 7) oraz różne, nie pasujące do dwóch wspomnianych grup (utwory 1 i 5). Utwór 4 może być rozpatrywany jako coś pomiędzy grupą pierwszą i drugą.
Na "L'Apocalypse Des Animaux" przeważają raczej smutne brzmienia. Całość jest raczej interesująca, szczególnie utwory 2 i 3. Płyta bardzo łatwo pozwala złapać swój nastrój i może wpłynąć na odczucia słuchacza. Płyta raczej spodoba się fanom muzyki spokojnej i ambientu. Jak dla mnie - raczej 3+, może 4-. Średnio mi się podobała całość ale są utwory na które szczególnie zwróciłem uwagę - 2 i 3. Myślę iż te dwa (oraz ewentualnie jeszcze utwór 4) to najlepsze fragmenty z tego albumu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz