Przedmiotem dzisiejszej recenzji będzie album Rockface, wydany przez Tangerine Dream w 2003 roku. Album ten został nagrany podczas trasy koncertowej promującej album Optical Race (1988). Zespół wydał na dwóch płytach prawie kompletny zapis z koncertu w Berkeley (24.09.1988). Jest to trzeci od końca koncert w ramach tej trasy, stąd to "(prawie)" w tytule. Recenzja dedykowana Marlenie, mojemu (smutnemu dzisiaj) Słoneczku. :)
Okładka wydania drugiego (Membran, 2009), posiadanego przeze mnie |
Oryginalne wydanie (TDI, 2003) |
Zespół, tak jak na wszystkich koncertach od 1980 do 1992, zaprezentował sporo nowych, nieopublikowanych kompozycji. Na Rockface jest mieszanka klasyków zespołu (Phaedra, Logos Blue) i zupełnych nowości (np. Alexander Square - zespół nagra i wyda tą kompozycję na soundtracku Destination Berlin w 1989 roku czy Parabola - zupełnie nowa kompozycja, grana tylko podczas koncertów w USA w 1988 roku). Jak już wspomniałem, część z tych nowości pojawiła się na innych albumach zespołu.
Zamieszczony koncert jest prawie kompletny. Ucięta została ostatnia część utworu Parabola. Na Youtube nie ma nic z albumu Rockface lecz zamieszczony tam jest inny opublikowany koncert z tej trasy (kompletny i w dobrej jakości) - https://www.youtube.com/watch?v=l8j18ZxECSM (Tangerine Tree 42: New Haven, 09.09.1988).
Pierwsza płyta składa się z 9 utworów. Dość sporo tu nowych kompozycji (2 nowe, 2 re-recordingi, 2 nowe aranżacje).
1. Mothers Of Rain. Nic nowego. Wersja identyczna jak na albumie. Jakość nagrania 4+. Pod koniec utworu pojawia się flecikowe przejście.
2. After The Call. Premierowy utwór. Rok później (1989) ukaże się na albumie soundtrackowym Miracle Mile (Cudowna Mila). Ostatnie flety i wchodzi rytm. Utwór powoli się rozpędza. Dochodzi coraz więcej perkusji. Nie ma zbyt wiele melodii ale rytm staje się coraz bardziej intensywny i napięty. Fajne chórki się pojawiają. Ogólnie jest to dość przyjemny utwór. Brzmi identycznie jak studyjny oryginał. Na końcu - chórki i trąbkopodobne przejście.
3. Tyger. Wersja instrumentalna. Trąbki są kontynuowane. Pojawiają się dodatki, nieobecne w oryginalnej, wokalnej wersji. Bardzo ciekawa aranżacja, nie jest zbyt mocno przesadzona chociaż wyraźnie słodsza w stosunku do oryginału. Wzbogacona ale nie przesadzona. Podobają mi się skromne, delikatne chórki pojawiające się okazyjnie. Nawet z mostkiem, utwór jest krótszy o niecałą minutę od wersji studyjnej. Urocze, śliczne wykonanie. Szkoda, że nigdy zespół nie wrócił do tego utworu. Trochę dziwne przejście.
4. Alchemy Of The Heart. Wyjątek z utworu. Brzmi trochę inaczej niż na płycie ale aranżacja jest wierna oryginalnej (album Tyger, 1987). Fajny fragment (oryginał ma jakieś 12 minut). Nowa końcówka. Nie ma jej na płycie. Nie ma przejścia do następnego utworu.
5. Papyrus (Piano). Fortepianowe solo Ralfa Wadephula (1988 - 1989). Początek to zupełnie nowa, niepublikowana muzyka (ale nie improwizacja). Ok. 1:20 pojawia fortepianowy motyw z utworu Canyon Voices (soundtrack Canyon Dreams, 1991) a ok. 20 sek później - wycinek z Song Of The Whale, Part Two (fortepianowy wstęp do tego utworu, Underwater Sunlight, 1986). Po tym motywie następuje powrót do początkowego brzmienia. Piękne zwieńczenia. Brak przejścia.
6. Phaedra 88. W zasadzie jest to przodek Phaedra 2005. :) Tajemniczy początek a po nim następuje sekwencja. Uproszczona, złagodzona i zrytmizowana wersja oryginału z 1974 roku. W zasadzie znajoma aranżacja w swojej premierowej postaci. Pra-Phaedra wszystkich Phaedr. ;) Kończy się w standardowy sposób.
7. Przechodzi w Live Miles. 10 minutowy wycinek z pierwszego utworu (The Albuquerque Concert - nagranie w pełni studyjne!). Sekcja 2 i 3. Druga brzmi identycznie jak na albumie ale jest delikatniejsza i ma wyraźniejsze basy. W 5 minucie pojawiają się nowe brzmienia - delikatne chórki i brzmienie przed wejściem sekwencera. Mniej więcej wierne oryginałowi brzmienie. Ok. 8:45 pojawia się nowa perkusja. Wzbogaca ona oryginalną warstwę rytmiczną. Nie ma zakończenia. Przechodzi w kolejny utwór płynnie.
8. Logos 88. Część "Blue". Wersja identyczna z wersją zamieszczoną na Tangents (1994). Brzmi bardzo łagodnie i dość słodko. W zasadzie też późniejsze wersje są oparte na tej aranżacji - np, Logos 2011 (które jest nowocześniejszą, mocniejszą wersją tejże aranżacji).
9. Parabola. Dwie trzecie zupełnie nowego utworu. Rozpoczyna się od przedłużonego dźwięku kończącego Logos 88. Łagodne, delikatne brzmienie. Bez rytmu czy melodii. Płyniemy po bezbrzeżnym, muzycznym, dźwiękowym oceanie. Ok. 1:30 pojawia się dość mroczne brzmienie. Ok. 1:50 zaczyna się wyłaniać na tym czarnym tle melodia. Dość delikatna ale sympatyczna. Później mrok znika (ale nie całkowicie) i wchodzi perkusja. W pewnym momencie zespół zmienia tory utworu i przechodzi w coś innego. Dość dziwna i ponura muzyka jak na 1988 rok. 4:11 - anielsko-sielska melodyjka. Po niej wchodzi rytm, który można skojarzyć ze stylem albumu Optical Race, chociaż granym na zauważalnie mroczniejszą nutę. Dość często zespół wprowadza jakieś zmiany. Bardzo tajemniczy utwór. Ok. 7 minuty zaczyna się kolejne przejście. W 8 minucie wyłania się z ucyfryzowanego Kosmosu kolejna delikatna, łagodna i słodka melodia. W 9 minucie ta melodia znowu wraca ale w bardziej "orkiestrowym" brzmieniu. Ostatnia minuta kontynuuje to dziwne brzmienie. Bardzo dziwny utwór. Ni tajemnicza, muzyczna eksploracja Kosmosu, ni klimaty Optical Race. Wieńczy pierwszą płytę Rockface.
Pierwsza płyta składa się z 9 utworów. Dość sporo tu nowych kompozycji (2 nowe, 2 re-recordingi, 2 nowe aranżacje).
1. Mothers Of Rain. Nic nowego. Wersja identyczna jak na albumie. Jakość nagrania 4+. Pod koniec utworu pojawia się flecikowe przejście.
2. After The Call. Premierowy utwór. Rok później (1989) ukaże się na albumie soundtrackowym Miracle Mile (Cudowna Mila). Ostatnie flety i wchodzi rytm. Utwór powoli się rozpędza. Dochodzi coraz więcej perkusji. Nie ma zbyt wiele melodii ale rytm staje się coraz bardziej intensywny i napięty. Fajne chórki się pojawiają. Ogólnie jest to dość przyjemny utwór. Brzmi identycznie jak studyjny oryginał. Na końcu - chórki i trąbkopodobne przejście.
3. Tyger. Wersja instrumentalna. Trąbki są kontynuowane. Pojawiają się dodatki, nieobecne w oryginalnej, wokalnej wersji. Bardzo ciekawa aranżacja, nie jest zbyt mocno przesadzona chociaż wyraźnie słodsza w stosunku do oryginału. Wzbogacona ale nie przesadzona. Podobają mi się skromne, delikatne chórki pojawiające się okazyjnie. Nawet z mostkiem, utwór jest krótszy o niecałą minutę od wersji studyjnej. Urocze, śliczne wykonanie. Szkoda, że nigdy zespół nie wrócił do tego utworu. Trochę dziwne przejście.
4. Alchemy Of The Heart. Wyjątek z utworu. Brzmi trochę inaczej niż na płycie ale aranżacja jest wierna oryginalnej (album Tyger, 1987). Fajny fragment (oryginał ma jakieś 12 minut). Nowa końcówka. Nie ma jej na płycie. Nie ma przejścia do następnego utworu.
5. Papyrus (Piano). Fortepianowe solo Ralfa Wadephula (1988 - 1989). Początek to zupełnie nowa, niepublikowana muzyka (ale nie improwizacja). Ok. 1:20 pojawia fortepianowy motyw z utworu Canyon Voices (soundtrack Canyon Dreams, 1991) a ok. 20 sek później - wycinek z Song Of The Whale, Part Two (fortepianowy wstęp do tego utworu, Underwater Sunlight, 1986). Po tym motywie następuje powrót do początkowego brzmienia. Piękne zwieńczenia. Brak przejścia.
6. Phaedra 88. W zasadzie jest to przodek Phaedra 2005. :) Tajemniczy początek a po nim następuje sekwencja. Uproszczona, złagodzona i zrytmizowana wersja oryginału z 1974 roku. W zasadzie znajoma aranżacja w swojej premierowej postaci. Pra-Phaedra wszystkich Phaedr. ;) Kończy się w standardowy sposób.
7. Przechodzi w Live Miles. 10 minutowy wycinek z pierwszego utworu (The Albuquerque Concert - nagranie w pełni studyjne!). Sekcja 2 i 3. Druga brzmi identycznie jak na albumie ale jest delikatniejsza i ma wyraźniejsze basy. W 5 minucie pojawiają się nowe brzmienia - delikatne chórki i brzmienie przed wejściem sekwencera. Mniej więcej wierne oryginałowi brzmienie. Ok. 8:45 pojawia się nowa perkusja. Wzbogaca ona oryginalną warstwę rytmiczną. Nie ma zakończenia. Przechodzi w kolejny utwór płynnie.
8. Logos 88. Część "Blue". Wersja identyczna z wersją zamieszczoną na Tangents (1994). Brzmi bardzo łagodnie i dość słodko. W zasadzie też późniejsze wersje są oparte na tej aranżacji - np, Logos 2011 (które jest nowocześniejszą, mocniejszą wersją tejże aranżacji).
9. Parabola. Dwie trzecie zupełnie nowego utworu. Rozpoczyna się od przedłużonego dźwięku kończącego Logos 88. Łagodne, delikatne brzmienie. Bez rytmu czy melodii. Płyniemy po bezbrzeżnym, muzycznym, dźwiękowym oceanie. Ok. 1:30 pojawia się dość mroczne brzmienie. Ok. 1:50 zaczyna się wyłaniać na tym czarnym tle melodia. Dość delikatna ale sympatyczna. Później mrok znika (ale nie całkowicie) i wchodzi perkusja. W pewnym momencie zespół zmienia tory utworu i przechodzi w coś innego. Dość dziwna i ponura muzyka jak na 1988 rok. 4:11 - anielsko-sielska melodyjka. Po niej wchodzi rytm, który można skojarzyć ze stylem albumu Optical Race, chociaż granym na zauważalnie mroczniejszą nutę. Dość często zespół wprowadza jakieś zmiany. Bardzo tajemniczy utwór. Ok. 7 minuty zaczyna się kolejne przejście. W 8 minucie wyłania się z ucyfryzowanego Kosmosu kolejna delikatna, łagodna i słodka melodia. W 9 minucie ta melodia znowu wraca ale w bardziej "orkiestrowym" brzmieniu. Ostatnia minuta kontynuuje to dziwne brzmienie. Bardzo dziwny utwór. Ni tajemnicza, muzyczna eksploracja Kosmosu, ni klimaty Optical Race. Wieńczy pierwszą płytę Rockface.
Część pierwsza Rockface jest nawet udaną płytą. Poza bardzo dziwnym finałem jest całkiem dobra. Zespół przygotował trochę nowych treści w programie koncertu. Najlepsze utwory? Tyger, Phaedra i Logos (nowe aranżacje), Alchemy Of The Heart. Dość słaby początek koncertu - nic nowego w Mothers Of Rain. 4-. Dobry koncert ale ma trochę słabszych momentów - np. wstęp czy Parabola. Zdecydowanie ta Parabola nie tańczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz