Kraftwerk jest zespołem, który nie robi wokół siebie szumu. Żadnego zgrywania celebrytów, żadnych skandali, żadnych sextaśm ani narkotyków (no dobra... zdarzało się na samym początku jak każdemu :P). W 1991 roku zespół po raz kolejny ruszył w trasę. Ostatnia miała miejsce w 1981. W międzyczasie ukazała się tylko 1 nowa płyta (Electric Cafe, 1986). W 1991 ukazała się nowa płyta - The Mix i właśnie jej poświęcona została nowa trasa.
Co na niej zaprezentował zespół? Rewolucyjnie rewelacyjne wizje dotyczące przyszłości? Nie. Odświeżyli swoje brzmienie. Wiele klasyków zostało zaaranżowanych w bardziej nowoczesny sposób. Odkrywcze? Nie. Ale nie oznacza to iż nie jest to ważna płyta w dorobku zespołu.
Wyznaczyła ona pewnego rodzaju "podstawę" brzmieniową zespołu. Pewne echa brzmień i aranżacji z The Mix słychać do dzisiaj. Dobrze to, mam nadzieję, słychać na Minimum Maximum, jedynym oficjalnym albumie koncertowym Kraftwerk (wydanym w 2005 roku, zawiera the best of z trasy z 2004 roku). Oczywiście, zespół nie próżnował przez te kolejne X lat i m.in przeszedł na laptopy. Pewne naleciałości mixowe dalej można odnaleźć.
Jak brzmi The Mix? Jest to album bardziej taneczny i o bardziej rozrywkowym brzmieniu od innych. W podobnym klimacie zresztą brzmiała cała trasa do niego (1991 ale brzmienie to towarzyszyło też koncertom w latach 1992-1993). Sporo basów, wesołe melodie. Po prostu - Schaufensterpuppen (lub Die Roboter jak kto woli :P) zbiły szybę i poszły potańczyć in der Klub. ;) Nie bardzo to pasuje do image zespołu, chłodnych perfekcjonistów, dźwiękowych fetyszystów, dbających o precyzję i każdy detal. Otwarcie Elektrowni na masy? Wszak ich muzyka już wcześniej była grana w klubach (sam zespół był zdziwiony jak to DJ w jednym klubie rozciągnął jeden ich kawałek w sposób płynny, ciągły i niebudzący żadnych zastrzeżeń). Krótko - Kraftwerk odświeżony, Kraftwerk (oficjalnie) zreMIXowany. Oczywiście x2 - bo The Mix wyszedł zarówno w wersji niemieckiej jak i angielskiej.
Jakie są mocne strony tego albumu?
- Jest to the best of Kraftwerk ale w nietypowej formie - nie jest to składanka ale właśnie remix album. Wszystko przygotowane od nowa.
- Trans Europe Express w wersji angielskiej doczekało się wydzielonego Abzug. :) Do tej pory w wersji angielskiej składał się tylko z tytułowego utworu oraz Metal On Metal. :)
- Dentaku! Czyli Kalkulator po japońsku. W miejsce japońskiego muzycy potem wstawiali inny język i grali "wersję łączoną" - Pocket Calculator - Dentaku.
- KRAFTWERK OŻYŁ ! A nawet występowali na żywo.
- Album-skok na kasę. Nic specjalnie nowego i wartościowego. Poniżej klasy Kraftwerk.
- Można się przyczepić do utworów jakie zespół wybrał na płycie - np. czemu jest Dentaku a nie np. Computer World ? Gdzie The Model ? Co tu robi Music Non Stop, przecież jest jeszcze świeże (pochodzi z poprzedniej płyty zespołu - Electric Cafe, 1986). Nikt nie ma wątpliwości co do Autobahn czy Radioactivity. :)
- Nie ma tu nowego materiału w gruncie rzeczy.
- Trasa do The Mix w zasadzie to powtórzenie albumu.
- Kraftwerk się rozdrabnia. Taneczne rytmy? Może jeszcze teledyski z gołymi panienkami (albo chociaż robotami :P).
Nie jest to mocny (jak na Kraftwerk przystało) album. Na naprawdę mocny i porządny materiał fani musieli poczekać aż do 2003 (Tour De France Soundtracks) ! A od 2003 roku czekamy do dzisiaj...
W międzyczasie Kraftwerk się modernizuje, urządza koncerty w 3D i urządza koncerty gdzie grają całe albumy. Ale prawdziwie nowego materiału nie ma. W późnych latach 90. coś nowego grali chociaż a tu posucha. Aranże nowe są a to już coś.
Co by tu powiedzieć jeszcze? Niewiele można o The Mixie powiedzieć. Raz na jakiś czas można posłuchać. Ale nie ma tu rewolucyjnych rewelacji. Dość słaba płyta jak na Kraftwerk. Ale mogło być gorzej ("Under Cover" Tangerine Dream - same covery ale The Model od Kraftwerk zaaranżowali na ciekawą, jazzową nutę). Ocena w tym przypadku jest dość negatywna. Mierna płyta od wielkiego zespołu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz