Zgodnie z obietnicą daną koleżance jakiś czas temu, ta recenzja jest dedykowana jej. :) Część pierwsza, poświęcona Agnieszce jest tutaj . Teraz czas na płytę drugą. Recenzja poświęcona jest, nie bez powodu, Łódzkiemu Słoneczku czyli Weronice. Tej samej, której napisałem recenzję Ze Słowem Biegnę Do Ciebie (SBB, 1978).
Na płycie drugiej są 3 utwory zatytułowane odpowiednio Łódź, Gdańsk i Dziękuję. Ostatni pozwolę sobie pominąć w recenzji gdyż są to tylko podziękowania dla ekipy od trasy i dla syntezatorów.
Łódź jest nową wersją utworu Ludwig II Von Bayern (X, 1978). Rozpoczyna ją piękne intro, stylizowane na barokowe (albo romantyczne) organy. W każdym razie jest piękne jak wszystkie moje Słoneczka. ;) Po ok. minucie Schulze i Bloss przechodzą w bardziej Ludwigowskie nuty. Tajemnicza, mroczna muzyka. Pojawiają się głębokie chórki i sample orkiestry. Cyfrowa reinterpretacja klasycznego utworu od Klausa. A może smyczki są zsyntezowane a nie zsamplowane? Czuć klimat tego utworu ale podany w jaśniejszy i może przystępniejszy dla słuchacza sposób. Orkiestralne partie brzmią dla mnie znajomo ok. 5:40. Po chwili wchodzą klawisze. Ludwig na 100%. ;) Brakuje tego czegoś. Cyfrowy Ludwik to nie to samo chociaż miło, że KS zagrał coś swojego ze starszych numerów. Wtedy te elektroniczne smaczki tak jakoś inaczej smakowały a teraz nie robią wrażenia. Przynajmniej partie klawiszowe są spoko. :) Dostojny ale ucyfryzowany Ludwig. Nie mogło też zabraknąć końcowej sekcji z perkusją.
Gdańsk to krótka (15 minut) improwizacja. Zaczyna się od tajemniczych odgłosów odbijających się echem. Troszkę ponuro jak na początek. Potem się robi podniosły nastrój (dzięki klawiszom). Powoli wchodzi melodia. Muzycy opóźniają jej wejście. Syreny alarmowe wyją. Jakaś maszyneria również. Dotarliśmy do Sedna Sprawy. Nareszcie zaczyna się nieśmiało wynurzać melodia i rytm. Sedno Sprawy jest wesołe i rytmiczne. Po stworzeniu odpowiedniej atmosfery, muzycy bawią się dźwiękiem. Jest słodko. Przymiarki przed Inter*Face? ;) Może z lekka jazzowo - te klawisze i basy ("kontrabasy" ;)). Rytm cały czas jest ten sam ale muzycy nie przestają się bawić melodią. Troszkę szaleństwa w tym jest ale nie osiąga to poziomów z płyty pierwszej. Wesołe, szalone melodie. Miejscami (np. 12 minuta) brzmiące jak jakaś elektroniczna pozytywka czy inna zabawka. Wesoły klimat pryska ok. 12:40. Zmiana nastroju. Wciąż jednak KS i RB nie przestają się bawić dźwiękami. Wesoła, zabawna improwizacyjka. Śliczny finał (ostatnie 50 sekund).
Druga płyta z zestawu prezentuje lżejszą stronę i muzykę. Przypomniany został na niej klasyk z analogowej ery (Ludwig II Von Bayern, "Łódźwig" xD ) i "gratis", improwizacja z trasy. Nie wyróżnia się za bardzo na tle pozostałych utworów z obu płyt. Ale KS jest znany z improwizowania więc nie mogło zabraknąć i tego. Druga płyta jest słabsza od pierwszej, zauważalnie, ale nie oznacza to iż jest tragiczna. Całość jest super.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz