czwartek, 16 maja 2013

16.05.2013 - Zaległy post urodzinowy - recenzja... Beatlesów!

    Zgodnie z tytułem, chcę opisać album który jest spoza mojego typowego obszaru zainteresowań muzycznych. Jest to w ogóle jedna z moich ulubionych płyt, do której często wracam (jak na razie, niestety, w postaci mp3). Aby nie skrywać dłużej tej tajemnicy podaję hasło: "Please Please Me". Nieobeznanym w muzyce śpieszę z wyjaśnieniem - jest do wydawnictwo z 1963 będące debiutem albumowym Beatlesów. Zespołu, który każdy powinien kojarzyć (lubić nie musi, nie zmuszam :>).
   Mamy tu już w pełni ukształtowany skład Wielkiej Czwórki. Nie, nie jest ot Wielka Czwórka Thrash Metalu. :) 4ka z Liverpoolu - Paul McCartney, John Lennon, George Harrison, Ringo Starr. W ciągu 9 godzin nagrali płytę którą kocham i z którą mam także niemiłe wspomnienia (uwaga: będzie obrzydliwie!).      
   Było to ok. rok temu (w poprzednim roku akademickim, gdzieś na wiosnę, w pewien wtorek). Tego dnia po raz pierwszy włączyłem tą płytę na swoim ipodzie (w mono :>). Od samego początku ją polubiłem. Niestety, poczułem się nieco gorzej - typowe dla mnie problemy żołądkowe. Mówiąc prościej i dosadniej: srać mi się chciało. :) Wysiadłem więc w jednym miejscu i skierowałem swe kroki na najbliższą stację Orlenu. Tam mnie wpuścili do Wytwórni Czekolady gdzie spuściłem z siebie ten śmierdzący ładunek biologiczny (Rittel nie śmiej się xD to nie moja wina, że mam takie śmieszne nazwisko ;_;). Nie pamiętam czy poszedłem na zajęcia. :)
    Wracając do tematu, na albumie mamy 14 utworów. Aż 8 z nich to kompozycje własne muzyków. Tak jak to jest z płytami Beatlesów, każdy z nich się udziela wokalnie. Mimo oczywistej przewagi duetu McCartney-Lennon, zawsze znajdzie się miejsce na śpiew Harrisona oraz Starra.
    Muzycznie, jest to pop najwyższej próby. Chłopcy śpiewają słodkie piosenki o miłości, wesołe, optymistyczne i rytmiczne (np. hitowy "Love Me Do"). W części utworów ponadczasowe brzmienie gitar uzupełnia harmonijka ustna Lennona. (A właśnie. Wiecie czemu Decca odrzuciła Beatlesów? Bo wg nich gitary się przejadły. Taa.. ) Eksperymenty zaczęły się dopiero w 1964 ("Beatles For Sale") a na pełną skalę zespół zaczął modyfikować swoje brzmienie w 1965 (np. słynne już "Norwegian Wood" - scoverowane nawet przez TD ("Zeitgeist", cupdisk, 2010) - z albumu "Rubber Soul"). Nie są to przy tym prymitywne piosenki zrównujące miłość z seksem. Wręcz przeciwnie - miłość jako piękne uczucie, tęsknota za ukochaną osobą ("P.S I Love You") oraz tym podobne uczucia wyższe przebijają się w tekstach utworów. Nie brakuje nieco ciemniejszej strony miłości - np. "Baby It's You" czy "Anna (Go To Him)". Nawet te nieco smutniejsze utwory są wciąż melodyczne i wesołe.
    Które utwory się wyróżniają? Na wspomniane 14 utworów (33 minuty muzyki) mógłbym rzec, że wszystkie. I nie skłamałbym, co najważniejsze. Lecz za największe plusy tegoż wydawnictwa należy, moim zdaniem, uznać: "I Saw Her Standing There" (za 1,2,3,4, bas Paula i ogólnie całość, taki "kop z półobrotu" jako opener płyty), "Anna (Go To Him)" (bo mi się pewna Anna z mojego roku na studiach podoba? ;)), "Boys" (nie wiem czemu, lubię ten kawałek), "Love Me Do" (za całokształt!), "A Taste Of Honey" (romantyczna piosenka o tęsknocie za pocałunkiem, najwolniejsza z całej płyty) oraz - oczywiście - boskie "Twist And Shout" (za całokształt - Lennon śpiewał ten kawałek mając chore gardło i wyszło rewelacyjnie).
    Cóż mógłbym więcej o tej płycie powiedzieć? Jako ocenę stawiam mocne 6. To jest jeden z tych albumów, które są po prostu super. Beatlesów się kocha albo nienawidzi. Do mnie jakoś bardziej przemawiają ci do 1966. Zdecydowanie częściej słucham płyt z tego okresu. "Please Please Me" jest na mojej liście albumów, które muszę mieć na CD. Są naprawdę mega. Polecam każdemu, zwłaszcza znajomym z IPSu - po udanej obronie -> "Twist & Shout". :)


P.S
Post ten miał być napisany 14.05.2013 - w dzień moich urodzin. Ale jakoś nie starczyło mi czasu i w ogóle nie mogłem się zabrać za niego. Jest to moja druga bodajże recenzja nie dotycząca muzyki elektronicznej. Stąd brak tego polotu i kreatywności. Może to i lepiej. Ileż można ćpać berliny i tym podobne dragi :) ? Spragnionym mojej autorefleksji na temat muzyki elektronicznej (na szczęście nie naukowej :D) Czytelnikom polecam czekanie (aż do skutku) na kolejną część KME. Spoiler: będzie recka "Ricochet" !


Filmik zawiera cały album "Please Please Me" (33 minuty) w stereo. Jam głuchy więc na kompie mam mono. ;)

5 komentarzy:

  1. Gówniany wpis xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, KAŁowy xD Ale przynajmniej przeczytałeś ;_; No i nie umiem pisać o niczym innym jak o elektronice. Mam zrobotyzowany mózg ;_;

    OdpowiedzUsuń
  3. Gitary się przejadły... W kontekście późniejszego rozwoju gitarowego grania i nowych dźwięków, którymi nawiasem mówiąc, heavymetalowi muzycy zmietliby Beatlesów ze sceny, jest to iście prorocza i natchniona opinia. ;D

    A jak Ci się jakaś podoba (i nie mówię tu o muzyce) i jeśli nie jest pustakiem, to uderz do niej, bo jak nie na studiach, to kiedy? Potem może będziesz żałował, że tyle było pięknych dziewczyn na uczelni, a Ty tylko siedziałeś w płytach i książkach i świata spoza nich nie widziałeś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak :) Jak się okazało - muzyka oparta na gitarze istniała (i wciąż istnieje) długo po Beatlesach. Zresztą często uznaje się odrzucenie Beatlesów przez Deccę za największy błąd przemysłu muzycznego wszechczasów.

      Podoba mi się ale z tego co wiem od niej to jest zajęta. Zarywam do kilku, próbuję nawet liściki pisać ale przestałem. Nie warto. Potem nie będę miał od kogo brać notatek (a jedna się za liściki obraziła i nie pożycza mi notatek).

      Usuń
  4. Może widzą w tych liścikach coś perwersyjnego lub trącącego przelotnym podrywem, jak w wydaniu Casanovy. Tak czy owak, daj sobie spokój z liścikami* - po prostu umów się z którąś. Jeśli będzie się bronić przed randką, to powiedz, że chcesz się spotkać towarzysko. Jeżeli ma kogoś, to pewnie Ci odmówi, ale przynajmniej będziesz wiedział, na czym stoisz.

    * Chyba że do Edgara, w sprawie wąsów ;).

    OdpowiedzUsuń