niedziela, 15 maja 2016

14-15.05.2016 - Urodzinowy wybuch Elektrowni...2

Z okazji urodzin chciałbym sobie życzyć wszystkiego najlepszego, najsłoneczniejszego i nie tylko. A zamiast cukierków dla pozostałej części wszechświata - urodzinowa recenzja ! Dzisiaj coś z dalekiej i głębokiej, zapomnianej przeszłości - drugi album Kraftwerk.






Jeśli macie poczucie, że gdzieś to już widzieliście to tak, macie rację. Poprzednia, debiutancka płyta zespołu nie miała tej dwójki a pachołek był czerwono-biały. Jeśli nie widzieliście gdzieś czegoś podobnego - to zapraszam tutaj, do mojej recenzji debiutu Kraftwerk.

Płyta powstała w 1971 roku w zaledwie tydzień - przy tempie pracy Kraftwerk to wręcz rekord świata (od 2003, Tour de France Soundtracks, nie wydali niczego nowego !). Sesja nagraniowa trwała od 26.09.1971 do 01.10.1971 zaś album ukazał się na początku 1972 roku. Uczestniczyli w niej tylko dwaj założyciele Kraftwerk: Ralf Hütter i Florian Schneider-Esleben. Nie wykorzystywali żadnej elektroniki, najwyżej różne efekty.

Wiadomo o kilku koncertach w 1972 roku ale nie ma żadnych nagrań. Ostatni raz zespół grał utwory z tej płyty w 1975 roku (trasa promująca album Autobahn).

Ralf (w długich włosach) i Florian w 1972 roku

Koncert w 1972 roku




Ralf i Florian we własnym studio, 1973




Kraftwerk 2 również nie ukazał się oficjalnie na CD. Choć, tak jak Kraftwerk 1, CD istnieje to jest to nieoficjalne wydanie - pirat. Zespół podobno planuje kiedyś to wydać ale prędzej uwierzę w to, że Ralf idzie na emeryturę i dzieło zespołu kontynuować będą roboty. ;)

1. Kling Klang

17,5 minuty. Zaczyna się czymś w rodzaju wybuchu a potem bije kukułka z zegara (ksylofon). Coś stuka i puka co jakiś czas. Jest tu pewna doza tajemniczości. Po 2 minutach wchodzi gitara basowa i jakaś melodyjka fortepianowa. Zespół cały czas eksperymentuje. Słychać także flet Floriana, choć można go pominąć uchem na początku gdyż jest cichy. Całość tworzy dość wesoły i sympatyczny jak Ruckzuck układ. Flet dodaje dziwaczności całości, jakby samo połączenie "baśki" (gitary basowej) i fortepianu nie było wystarczająco dziwne. Czuć zmienne tempo, fortepian przyśpiesza a bas basuje dość głośno. Stoi w totalnej opozycji do delikatnego i łagodnego fortepianu. Dość mało fletu a za dużo basu (który wyjątkowo mocno wybrzmiewa na moich słuchawkach - Brainwavz Delta z pianką Comply z zestawu, egzemplarz promocyjny). W 9 minucie zespół gra jeszcze szybciej. I jest więcej fletu. Muzyka zaczyna się zmieniać, choć cały czas instrumentarium jest identyczne. Pojawia się jakiś rytm perkusyjny. Jakieś przymiarki przed charakterystycznym rytmem w Autobahn? 

Nagle w 10 minucie zwalniają. Coraz wolniej, woolniej i wooolniej... Kompletne wygaszenie i zmiana. Teraz coś stuka (pamiętacie stukanie z Vom Himmel Hoch ? Podobne ale znacznie mocniejsze) i jest wzbogacone o flet. Cały czas słychać jakiś szum, może organy? Wątpię by to był bas. Pojawia się delikatny fortepian od czasu do czasu. Bardzo dziwna sekcja. Całość brzmi nietypowo i bardzo repetytywnie.

W 14 minucie kolejna sekcja - Ralf i Florian na hawajach ! Wesoła, rytmiczna sekcja z wybijającą się ostrą gitarą elektryczną i efektami (Florian, Ralf gra na basie). Słychać jakąś perkusję (albo automat). Pojawiają się też skrzypce (?). Jednostajny rytm. Pojawia się coś w stylu ludzkiego głosu ale nikt nie śpiewa. Na samym końcu jest sporo gitary.

Dziwny utwór. Złożony z trzech, w zasadzie rozdzielnych i samodzielnych części. Brakuje w nim także jasno zdefiniowanego zakończenia. 

2. Atem

Głęboki wdech. Zabawy efektami. Tak oddychają Die Mensch-Maschinen. Oczywiście radioaktywnym powietrzem. 3 minuty czegoś i niczego jednocześnie.

3. Strom

Dziwna, zniekształcona gitara na wstępie. Florian gra psychodelicznego rocka? Po 40 minutach robi się łagodniej. Muzyka nawiązuje trochę do Klingklang. Jest bardzo delikatnie i łagodna. Coś stuka (a może to gitara?) na tle organów. Później, dodatkowe brzmienia stają się bardziej połyskliwe, lśniące, choć wciąż takie metaliczne w.. dotyku uchem. Ogień i woda w jednym utworze.

4. Spule 4

Znowu gitara, z ksylofonowymi dodatkami. Bardzo ciekawe brzmienie. Florian nawet nieźle na gitarze gra. Ralf dba o dodatki. Słychać jakieś trzaski itp. Gitara znikła. Słychać rozmowę tranzystorów. Słychać jak muzycy się bawią dźwiękiem. Poszukują czegoś. Utwór nie ma za bardzo żadnego zamysłu, jest on tworzony raczej na gorąco. Bardzo łagodna ale dość nudna, poza początkiem, kompozycja. Pod koniec się robi nieco ciekawiej.

5. Wellenlänge

Dziwny początek. Prawie, że bezdźwięk. Niewiele słychać. Trochę basu i gitary elektrycznej bądź czegoś w tym stylu na przemian. Później się robi nieznacznie bardziej dynamicznie. Bardzo łagodne i eksperymentalne brzmienie. Słychać czasem bas, ksylofon. Utwór zdaje się brzmieć podobnie choć tylko tempo się zmienia. Mimo wszystko, można przy tym zasnąć. W 5 minucie dominującym instrumentem jest gitara basowa bądź elektryczna (raczej basowa). Teraz jest nieco ciekawiej. Czuć jak się utwór rozbudowuje i ewoluuje. Pod koniec pojawiają się nowe efekty - przetworzony flet. A na końcu słychać zabawy elektrykiem. Niezła, dość szybka gitara.

6. Harmonika

Piekielne organy i zniekształcona harmonijka. Albo tylko sama harmonijka. W każdym razie jest to dziwne. Nie ma tu gitar ani maszyny rytmicznej. W zasadzie nie ma też rytmu ani melodii. Niby melodia jest ale na pewno nie brzmi ludzko. Kolejna dziwna i udziwniona kompozycja. Na szczęście ostatnia.

Kraftwerk 2 jest bardzo dziwną płytą. Coraz mniej rocka. Coraz więcej łagodności. Nie ma tu żadnego elektronicznego instrumentarium (poza efektami). Zespół wykorzystał rozmaite efekty by nadać tradycyjnym, typowym instrumentom nietypowe, nietradycyjne brzmienie. Efekt jest, niestety, co najwyżej średni. Kraftwerk 2, w przeciwieństwie do udanej jedynki, nie przypadł mi do gustu. To zbiór eksperymentalnych nagrań ale w sumie nic nie znaczący. Wartość ma tylko dla największych fanów i kolekcjonerów (zwłaszcza winyl Philipsa z 1972). Muzycznie zaś są to nudy na pudy. Nawet długi i rozbudowany Klingklang jest niczym specjalnym choć to jedna z lepszych kompozycji na tym albumie. Trochę przykro, że recenzja urodzinowa jest z wynikiem negatywnym.

PS. Przez własne lenistwo skończyłem po północy...

1 komentarz:

  1. Czy ja widzę tam Baśkę? O_O Mimo, że album nie przypadł Ci do gustu bardzo miło się czyta <3 Mnie się podoba :D

    Musiałeś się pochwalić tymi słuchawkami?
    Jeszcze raz wszystkiego dobrego Paciu :*

    OdpowiedzUsuń