czwartek, 1 września 2016

01.09.2016 - Smuteczek, żal i chwytliwe melodie

Nieco wolnego czasu dzisiaj postanowiłem wykorzystać pożytecznie pisząc recenzję. Coraz trudniej mi się je pisze ze względu na problemy własne oraz niewielką ilość materiału do przerobienia. Dzisiaj odmiana - Depeche Mode.

Wybrałem album "A Broken Frame" z 1982 roku. Powody jest prosty: dawno nic z Depeche Mode nie było na blogu a także sam dawno ich nie słuchałem. Ostatnia recenzja pojawiła się nieco ponad rok temu i dotyczyła płyty Construction Time Again (1983), na której zespół zbudował nowe, bardziej niegrzeczne brzmienie (które zostało dopracowane rok potem na "Some Great Reward" z 1984 roku). Wbrew pozorom, na "A Broken Frame" też warto zwrócić uwagę ale o tym i dlaczego napiszę potem.

Okładka płyty
"A Broken Frame" była to pierwsza samodzielna, "solowa" płyta zespołu. Młodzi muzycy mogli wreszcie realizować swoje pomysły bez uzgadniania ich z kimś innym. Od zespołu odszedł Vince Clarke, który odegrał ważną rolę na początku działalności Depeche Mode i na ich pierwszej płycie ("Speak & Spell", 1981). Zmiana składu zmieniła wszystko - zespół niemalże odciął się od wszystkiego, co było wcześniej i rozwijał się dalej. Pozostały tylko skromne fundamenty brzmieniowe - zespół dalej poruszał się w ramach synthpopu i wykorzystywał syntezatory. Depeche Mode przełamują schemat i... nieźle na tym wychodzą (za Wikipedią: listy przebojów w Wielkiej Brytanii oraz w USA - "A Broken Frame" miał wyższe lokaty niż poprzedni, debiutancki album zespołu).



Cały album jest dostępny na Youtube. 10 piosenek, 41 minut (bez bonusów z edycji kolekcjonerskiej z 2006 roku).

1. Leave In Silence

Utwór otwiera smutne zawodzenie. Tak, jakby ktoś płakał na dyskotece ale w stylu gotyckim. Cały czas jest rytmicznie i tanecznie choć bardziej na mroczną nutę. Całość jest przyjemna i nie sprawia wrażenia nadmiernie dziecinnego i banalnego, discopolowatego jak utwory z pierwszej płyty zespołu. Czuć iż aranż jest bardziej skomplikowany. Jest tu nieco popisów klawiszowych. Dobra kompozycja, jeden z singli z tej płyty.

2. My Secret Garden

Ciekawe, słodkie i nieco "dziecinne" intro po którym od razu wchodzimy w "raj utracony", "raj zniszczony" (nawiązuję tu do tekstu piosenki). Słychać delikatną "wstawkę bluesową" - czasem można usłyszeć delikatne brzmienie nawiązujące do harmonijki. Kolejna piosenka o miłości ale w nieco mroczniejszej oprawie dźwiękowej (tak jak na okładce - zbliża się burza ale jeszcze zza ciemnych chmur przebija się Słoneczko ;) ). Chyba nie rusza mnie tak jak kiedyś.

3. Monument

Najmroczniejsza piosenka jak na razie. Dziwne, z deka zakręcone brzmienie, choć cały czas w ciemniejszej tonacji. Cały czas słychać dźwięki w stylu chodzącego zegara (nie wiem jak je dokładnie opisać), to one tworzą linię perkusyjną w tym utworze. Posępna, mało rytmiczna piosenka. Raczej średnia w najlepszym wypadku.

4. Nothing To Fear

Tak jak na poprzedniej płycie, tak i tym razem znalazło się miejsce na kompozycję instrumentalną. Jest to jeden z najlepszych utworów na tej płycie. Świetne klawisze, przyjemna melodia oraz brak ckliwego i emocjonalnego tekstu. Nieograniczeni przez "wymogi piosenkowe" (czyli melodia taka aby się dało do niej zaśpiewać), muzycy dali upust swojej kreatywności. Czuć mroczne barwy. Utwór ten zdaje się nie pasować do tej płyty - jest zauważalnie lepszy od dotychczasowych. Tak, jakby wyzwolenie się z okowów "piosenkowatości" sprawiło iż muzycy mogli w pełni się skupić na aranżacji i brzmieniu. Zdecydowany faworyt. Jeden z nielicznych instrumentali w dyskografii Depeche Mode i jednocześnie jeden z najlepszych (zarówno w tej kategorii jak i wśród innych numerów na "A Broken Frame").

5. See You

Kolejny singiel z tego albumu. Tutaj pojawia się sekwencer (warstwa basowa). Melodia od razu wpada w ucho. Czasem pojawia się "mokry" bit (tego trzeba posłuchać - ciężko jest to opisać). Bardzo rytmicznie i melodyjnie ale tak, jak pozostałe utwory z tej płyty - dominuje tu pastelowy mrok. Nic dziwnego, że wybrano akurat ten utwór na singla. Dalej jestem niewzruszony. Może ta muzyka już na mnie nie działa?

6. Satellite

Zapowiada się kolejny utwór w stylu Monument, choć przynajmniej nieco lepszy. Tekst niemalże jak o mnie - "Zamierzam zamknąć się w zimnym ciemnym pokoju / Zamierzam schronić się pod płaszczem mroku". Tekst jest ok, nie jest o miłości ale za to ta wesoła melodyjka wręcz irytuje. Po prostu nie pasuje. W efekcie mamy nijaki utwór, bardziej wypełniacz niż cokolwiek poważnego.

7. The Meaning of Love

Ostatni singiel z "A Broken Frame". Wesoło do potęgi n-tej. Chyba najbardziej radosny i pozytywny utwór na tej płycie. A ja się wciąż nie uśmiecham, nie cieszę. Jak jakiś "satelita nienawiści" (nawiązanie do tekstu poprzedniej piosenki). Kolejna piosenka o miłości. Jak dla mnie - minus.

8. A Photograph of You

Ciekawy wstęp. Podobnie jak w poprzednim przypadku - mdłe połączenie słodkiej melodii i rytmu oraz smutnego tekstu. Wychodzi z tego kwaśny cukierek od którego się robi niedobrze.

9. Shouldn't Have Done That

Dziwny utwór. Dojrzalszy od pozostałych, z celowo zrobioną infantylną melodią i rytmem. Wyróżnia się. Jest lepszy od pozostałych. Zakończenie przechodzi w następny utwór.

10. The Sun & the Rainfall

Ciekawy początek. Naprawdę, bardzo interesujący (poza tą perkusją). Zupełnie nie w stylu, do jakiego nas DM przyzwyczaili przez resztę tej płyty. Całkiem fajna piosenka. Świetne zakończenie, na poziomie. Takie Słoneczko wychodzące po burzy. Wesoła melodia nawet tu pasuje.

Myślałem, że może Depeche Mode poprawią mi humor ale tak się nie stało. Słuchałem tej płyty beznamiętnie i bez jakichkolwiek uczuć. Albo to z tą muzyką jest coś nie tak, albo ze mną. Cała płyta brzmi jak wspomniany wcześniej kwaśny cukierek i jest po prostu nudna. W zasadzie wybija się tylko kompozycja "Nothing To Fear" i "The Sun & the Rainfall". Bardzo mierna płyta. Czuć, że to jest coś pomiędzy wręcz przesłodzonym "Speak & Spell" a nieco dojrzalszym i agresywnym "Construction Time Again". Moim zdaniem, "A Broken Frame" zasługuje na nie więcej niż 3. Zaprawdę, rzeczy się zmieniły i to na lepsze - wydaje mi się, że "Speak & Spell" oceniłbym niżej choć dawno tej płyty nie słuchałem. Czuć postęp ale to jeszcze nie to. Ale krok w dobrą stronę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz