wtorek, 29 września 2015

29.09.2015 - Chmurkowe, magisterskie Inferno

Dla Chmurki, w nagrodę za (w końcu napisaną) pracę magisterską.
Od Słonecznika :*

Tangerine Dream był zespołem który robił wiele dziwnych i zaskakujących rzeczy - np. skok z berlińskiej elektroniki do rocka progresywnego (czyli Cyclone i Force Majeure) czy puszczanie oczka (a raczej uszka) do młodych (seria Dream Mixes). Na koncie TD znajduje się nawet album nagrany z orkiestrą (Paradiso, 2006) ! 

Zespół raz sięgnął głęboko w przeszłość w poszukiwaniu inspiracji. Na podstawie Boskiej Komedii Dantego Alighieri, utworu pochodzącego z początku XIV wieku, nagrał i wydał w latach 2001 - 2006 trzy albumy. Liczba albumów jest nieprzypadkowa bowiem oryginalne źródło składa się z trzech ksiąg - Inferno (Piekło), Purgatorio (Czyściec), Paradiso (Raj). Tytuły płyt są zgodne z włoskimi oryginałami.

Dzisiejsza recenzja będzie dotyczyć albumu Inferno, części pierwszej cyklu - Inferno (wydana w 2002 eoku). Jest to najkrótszy album w tej serii - wydany na 1 CD, wypełnionym szczelnie muzyką. Pozostałe dwa są wydawnictwami dwupłytowymi.

Okładka pierwszego wydania, TDI, 2002. Zwróćcie uwagę na fantazyjną czcionkę.


Okładka wznowienia, Membran, 2009


Po raz kolejny zespół zdecydował się wykorzystać wokalistów (ostatnią pełnowymiarową płytą studyjną z wokalem był album Tyger z 1987). Jedną z wokalistek udzielających się na Inferno jest Iris Camaa, która była perkusistką w TD. Album Inferno jest lekko poprawionym i zmodyfikowanym nagraniem z koncertu (Bernau pod Berlinem, 07.10.2001). Istnieje też dobrej jakości nagranie fanowskie z tego koncertu (Tangerine Tree 3: Bernau 2001). W 2002 roku zespół jeszcze kilka razy wystąpił z tym samym materiałem, nie zmieniając go zbytnio. Jeden z tych koncertów został wydany jako Tangerine Leaves 2: Nideggen 2002.

Dwa koncerty w Nideggen (23 i 24.08.2002 - tylko ten 2gi został wydany jako TL) zostały sfilmowane i zmontowane w postaci oficjalnego DVD - Dante's Inferno (2006). Na Youtube jest spora część, jeśli nie całość, koncertu z 24.08.2002 - część pierwsza jest tu (pozostałe powinny być zasugerowane automatycznie przez Youtube). 

Ponadto muzyka z Inferno została wykorzystana jako soundtrack do filmu niemego z 1911 pod tym samym tytułem. Film był luźną adaptacją Boskiej Komedii i był pierwszym pełnowymiarowym włoskim filmem. Jest dostępny na Youtube w całości, chociaż wersja z soundtrackiem TD nie ma napisów w innym języku niż włoski.

Na Youtube istnieje kopia tego albumu podzielona na dwie części lecz bez podziału na ścieżki. Ponadto w tle jest okładka wspomnianego filmu włoskiego a nie albumu. Zainteresowanych odsyłam tu: część 1, część 2 . Lista utworów: tutaj.

1. Before The Closing Of The Day. Oklaski dla Chmurki z okazji zakończenia prac nad pracą magisterką. Utwór otwierają łagodne brzmienia fortepianopodobne przyprawione delikatną, rozmarzoną elektroniką. Nic piekielnego - wręcz przeciwnie. Łagodny wstęp. Piękne smyczki. Po pierwszej minucie utwór nabiera powagi i dostojności. Pojawia się też głos ale bez śpiewu. W 3 minucie klimat się zmienia. Pojawia się sekwencer, który został przyozdobiony w ciekawy sposób - nie tylko poprzez dodane orkiestralizacje. Pod koniec utworu brzmienie jest nieco słodsze. Instrumentalny wstęp.

2. The Spirit Of Virgil. Fortepian zmienia melodię. Mnóstwo chórków. Pojawia się angielski śpiew. Wspaniałe chórki (syntezator czy śpiewaczki?). Anielskie połączenie niebiańskich dźwięków z głosem śmiertelniczek. Na końcu - wspaniałe orkiestralizacje (nie jest to płyta zrealizowana z udziałem orkiestry).

3. Minotaurae Hunt At Dawn. Kolejny raz utwór otwiera cudowny motyw fortepianowy oraz chórki (elektroniczne raczej). Pojawia się sekwencer oraz perkusja. TD miesza swoje tradycyjne brzmienie z elementami klasycznymi (np. wstawki orkiestrowe). Przed drugą minutą mamy próbkę klasycznego popu - coś jakby klimaty z Optical Race zostały "uinfenowione".

4. Those Once Broke The First Word. Na wejściu dominuje orkiestra. Utwór nabiera mrocznych, ponurych kształtów. Słychać talent i kunszt muzyków. Miejscami można poczuć, że naprawdę TD występuje z orkiestrą (np. ok. 1:40). Ok. 2:20 - zakochać się można w tej części. Jeden z najpiękniejszych motywów na tej płycie jak na razie. Bardzo wzruszający. Końcówka jest wspaniała.

5. Dante In Despair. Jeszcze raz duet fortepianu i chórków (oraz angielskojęzyczny śpiew). Wszystko okraszone orkiestralizacjami. Powolny i zamyślony utwór. Jest w tym dość spora nuta tajemnicy.

6. Io Non Mor. Bardzo szybki sekwencer oraz brzmienia typowe dla tego albumu. Inny rodzaj głosu oraz język (włoski ?). Jest też perkusja ale raczej w tle niż na przedzie. Dopiero później nieco się wybija na przód ale przydałoby się jej nieco wzmocnienia. Końcówka to kolejny raz te same, znane już nam klimaty z tej płyty. Instrumentalny utwór.

7. Vidi Tre Facce. Ciekawa melodia. Jeszcze raz ten sam głos i włoski śpiew co poprzednio. Melodia przypomina tykanie zegara. Czuć, że przyśpiesza. Zegar tyka dla śmiertelników schodzących coraz głębiej, na niższe kręgi Piekła. Czuć w tym utworze sekwencer. Nieźle nim manipulują. Trochę brakuje tu mocy ale nie jest źle. Ok. 3:40 pojawia się cicha perkusja. Przed 4 minutą sekwencer zostaje wzmocniony. Jest bardziej mięsisty teraz.

8. At The Deepest Point In Space. Bardzo tajemniczy utwór. Piękne brzmienie syntezatorów na dźwiękowym tle tysiąca migoczących gwiazd. Każdy dźwięk ma znaczenie. Każdy dźwięk jest starannie dobrany i wyselekcjonowany. Kolejny pokaz maestrii TD.

9. L'Omperador Del Doloroso Regno. Chóry i śpiew są kontynuowane.  Nagle wybucha sekwencer, który zostaje przyprawiony orkiestralizacjami. Bardzo szybki i rytmiczny utwór.  Ok. 1:20 dołącza do tego perkusja. Jest też i śpiew ale bez słów (albo są to sample). Później jest jakiś wokal, prawdopodobnie włoski. W zasadzie kolejna instrumentalna kompozycja, na dodatek nie jest specjalnie wyjątkowa - wręcz słaba, nijaka.

10. Voices In A Starless Night. Cudowny wstęp. Utwór powraca do klimatów z początku tego albumu - tria "fortepianu", chórków i orkiestralizacji. Całość wspaniale uzupełnia piękny, kobiecy, angielski wokal. Ok. 1:59 pojawia się piękna orkiestra. Po orkiestrowym przejściu wchodzimy w nieogarnione mroki Piekła. Na tle tych posępnych, skromnych brzmień, głos wokalistki brzmi niczym tysiąc Słońc.

11. Fear And Longing. Delikatność raz jeszcze ale nieco odświeżona i w innym wydaniu. Jest też i nutka napięcia, strachu (zgodnie z tytułem). Dalej się robi coraz piękniej. Wspaniałe zakończenie.

12. Fallen For Death. Sekwencerowy zegar tyka raz jeszcze. Wtórują mu ciekawie zrealizowane chórki. Pierwszy raz śpiewają dwie osoby (chyba). Ok. 1:35 sekwencer gwałtownie przyśpiesza. Teraz tylko jedna osoba śpiewa. Sekwencer jest bardzo szybki i dynamiczny, bardzo mięsisty. W 3 minucie przybrał na mocy. Nawet końcówka, mimo braku sekwencera, jest dość mocna.

13. Where All Light Went Silent. Niesamowicie piękne klawisze! Delikatne i łagodne, o brzmieniu niespotykanym do tej pory, oprawione w delikatne chórki. Najgłośniejszą składową tej piosenki jest wspaniały, delikatny, miękki kobiecy wokal. Słodkie ukojenie dla duszy i uszu po poprzednim utworze.

14. Charon, Il Barchere. Kolejny boski start. Tym razem płyniemy z Charonem przez rzekę Styks. Słyszymy jęki potępionych dusz a żagle łodzi pcha piekielny wicher. Przed drugą minutą na rzece pojawiają się refleksy światła i włoski śpiew. Ale tym razem nie porywa.

15. La Grey De Los Almas Perdidas. Dalej podróżujemy przez Styks ale w innych dźwiękach. Więcej tajemnicy i mroku. Pojawia się nowy głos, tym razem hiszpański. Mimo świeżego powietrza, utwór ten średnio mi się podoba i może znużyć słuchacza. Słychać, że coś się dzieje, coś się wyłania z mroków ok. 3:30. Chmura piekielnego, siarczystego pyłu się przerzedza bardzo powoli. Zmiany dźwiękowe są bardzo ciche i delikatne. Przed 6 minutą chmura pyłu znika. W Piekle pojawia się delikatna iskierka nadziei dla potępionych na wieki za swe zbrodnie grzeszników. Muzyka TD teraz brzmi niczym tęcza. Po raz kolejny powracają nastroje i dźwięki bardziej typowe dla tej płyty.

16. Justice Of The Karma Law. Kolejny powiew świeżości. Nagle wchodzi perkusja. Bardzo dynamiczna i szybka kompozycja. Odstaje od typowego brzmienia i stylu tej płyty. Bliżej jej do Dream Mixes 3 ale oczywiście trochę "zinfernalizowanego". Nie mniej, świetny i przyjemny utwór. W ok. 2:00 mamy świetne przejście. Wchodzi przepiękny, wręcz boski, nowoczesny motyw klawiszowy. Tak jak sądziłem, za ten utwór odpowiada Jerome Froese, syn Edgara. Piękne chórki.

17. As The Sun Moves Towards The Heaven. Delikatny sekwencer i łagodne klawisze. Wciąż zachowano nowoczesne brzmienie. Nie ma na tej płycie wiele basu ale w tym utworze jest go dość sporo. Łagodny rytm połączony z pięknym wokalem. Cudownie zgrana muzyka ze śpiewem. W drugiej minucie muzyka się zmienia by przybrać w końcu jeszcze bardziej rytmiczne brzmienie. Mimo nowocześniejszego brzmienia, inspirowanego serią Dream Mixes, nie brakuje tu elementów brzmieniowych związanych z napięciem. W 4 minucie muzyka stała się wręcz dyskotekowo rytmiczna. Bardzo dynamiczne i szybkie bongosy. Ten utwór cechuje się niesamowitą dynamiką i zmiennością oraz różnorodnością. Ok. 6:25 pojawiają się nawet wspaniale zrealizowane skrzypce. Utwór przybrał smutne, poważne barwy. Zbliża się finisz albumu.

18. Beatrice, L'Ame Infinie. Ostatni utwór. Bardzo łagodny, złożony niemalże z samych chórków i wokalu (włoskiego). "Fortepian" i elektronika są delikatne oraz sporadyczne. Brzmienie tego utworu przywodzi mi na myśl operę (a raczej moje wyobrażenie o niej). Łagodne, skromne ale dość ładne zakończenie. Ostatnie kilka sekund to cudowne, orkiestrowe "wyjście". Resztę utworu wypełniają bardzo ciepłe owacje.

Publiczność niezwykle gorąco i żywo przyjęła premierowy koncert "Inferno". Tak samo i ja bardzo dobrze odebrałem tą muzykę podczas odsłuchu. Jest ona niezwykle zróżnicowana a całość znacząco się wyróżnia na tle ponad stu innych płyt wydanych przez Tangerine Dream. Mamy tu bowiem elementy raczej rzadko spotykane w muzyce tego zespołu, które zostały połączone z bardziej rytmicznymi i ognistymi kompozycjami (by nie rzecz bardziej kolokwialnie - kawałkami) takimi jak nr 16 i 17 (Justice Of The Karma Law i As The Sun Moves Towards The Heaven).

Całość została nagrana z niesamowitą ostrożnością i maestrią. Nawet bardziej współcześnie brzmiące elementy są "odrobinę cofnięte w czasie" poprzez wymieszanie ich z brzmieniami bardziej w klimacie i typie tej płyty (mowa tu o utworach 16 i 17, które są bardzo energetycznymi i wspaniałymi bisami).

Cała płyta, mimo podziału na 18 nagrań, stanowi jedną, zwartą, logiczną całość. Zespół zaprezentował w ramach swojego występu 79-minutową suitę. W przeciwieństwie do innej wielkiej suity autorstwa Tangerine Dream, Logos ("Logos Live", 1982), ta nie została zmodyfikowana w znaczący sposób (całościowe brzmienie suity Logos to efekt prac studyjnych zespołu - setlisty koncertów na których zespół grał te utwory nie wykazuje iż była to suita bowiem zespół grał kilka części Logos na początku ale urywał suitę i przechodził płynnie do innych utworów, wracając do Logos raz jeszcze w późniejszej części koncertu). Jest to, moim zdaniem, atut albumu "Inferno".

Mimo kilku słabszych elementów, "Inferno" to moja ulubiona część trylogii albumów opartych na "Boskiej Komedii" Dantego Alighieri. Prawdę mówiąc (a raczej pisząc), nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz słuchałem pozostałych dwóch - "Purgatorio" oraz "Paradiso" (tą to chyba co najwyżej tylko raz przesłuchałem - ale oryginał, na dodatek nie byle jaki, zakupiłem). Nie będę porównywał przedmiotu tej recenzji do pozostałych części cyklu. Samo w sobie "Inferno" jest świetnym, nietypowym ale naprawdę wspaniale zagranym i przygotowanym albumem. Jeden z majstersztyków skomponowanych przez duet ojca i syna (Edgar i Jerome Froese, ówczesnych głównych członków Tangerine Dream). Ta płyta zasługuje na bardzo mocne 5. Poleciłbym ją każdemu gdyż uważam ją za jedną z najlepszych w olbrzymiej i niesamowicie zróżnicowanej dyskografii Tangerine Dream.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz