środa, 30 września 2015

30.09.2015 - Mandarynkowy dodatek - część 1

Jeszcze raz dla Chmurki :*
Pisz szybką tą magisterkę bo Słonecznik uschnie :P :*

W 2007 roku Tangerine Dream zaczęli nową serię składanek - "Booster". Wydawane cyklicznie, mniej więcej co rok (choć nie zawsze), stanowiły przegląd przez ostatnie wydawnictwa zespołu (choć nie zawsze w każdym przypadku). Zawsze jednak Edgar dorzucał do nich jakieś rzadsze utwory lub po prostu zupełne nowości, nieopublikowane nigdzie indziej. Planowane było 10 części ale śmierć lidera zespołu pokrzyżowała te plany i pośmiertnie ukazała się część VII jako ostatnia.

Dzisiejsza recenzja będzie dotyczyła płyty pierwszej z oryginalnego "Booster". Każda część składa się z dwóch płyt.

Okładka wydania oryginalnego, Eastgate, 2007
Okładka wydania wznowionego, Membran, 2009
Część pierwsza jest złożona głównie z utwór opublikowanych na rozmaitych EP-kach wydanych przez zespół w 2006 i 2007 roku. Właściwie wszystkie z nich są trudne do dostania. Aż 3 z wspomnianych wydawnictw zostały wznowione w całości: "Bells Of Accra" (2007, 1 utwór), "One Night In Space" (2007, oba utwory), "Sleeping Watches Snoring In Silence" (2007, wszystkie 3 utwory - notabene jedyna, którą posiadam także fizycznie ze zbioru umieszczonego na "Booster"). Zespół więc umożliwił części z fanów zapoznanie się z tym materiałem bez konieczności polowania na rzadkie oryginały.

Podlinkowałem utwory. Wystarczy kliknąć w tytuł kompozycji a zostaniecie przeniesieni na odpowiedni film w ramach Youtube.

Na pierwszej płycie jest 8 utworów w tym cały singiel "One Night In Space" (2 utwory) i większa część "Sleeping Watches Snoring In Silence" (2 z 3 utworów).

1. One Night In Space. Wersja oryginalna (2007), nie remix z "View From A Red Train". Utwór zaczyna się łagodnie ale zawiera w sobie sporo energii. Bardzo rytmiczna perkusja. Jest niczym kubek kawy (osobiście nie piję kawy w ogóle :) ). Cała elektronika poza głównym rytmem jest dość subtelna. Nie ma tu gitary, która została dodana we wspomnianym remixie. Nie mniej, jest to porządny utwór na otwarcie płycie. Więcej energii jest w zremixowanej wersji, która jest jednym z najlepszych utworów na "View From A Red Train". Łagodność wymieszana z odrobiną energii z dobrymi basami.

2. Hyper Sphinx. Kolejne mandarynkowe oblicze Sphinxa. Tym razem remix z 2007 roku ("Sleeping Watches Snoring In Silence"). Rozpoczyna się od znajomych dźwięków i "głębokiego wydechu". Wszystko jest nieco odświeżone ale wciąż brzmi znajomo. Perkusja wydaje się brzmieć bardziej żywo. Sekwencer brzmi jeszcze bardziej mięsiście. Dźwięki niby stare ale zagrane na nowo. Aranżacja wierna oryginałowi. Dalej brzmi równie dynamicznie i potężnie ale czyściej. Słucha się tej wersji z niesamowitą radością. Najwięcej świeżości tchnięto w sekcję trzecią, gdzie pojawia się gitara (i stwierdzam to ze 100% pewnością !). Na koncercie w 2014 roku także w tym miejscu Edgar chwycił za gitarę. Remix wieńczy sekcja 4 - brzmiąca bardzo dziwnie, niczym mnóstwo pękających baniek.  Dziwactwo muzycznych automatów. Bardzo fajny remiks. Szkoda tylko, że nie pokusili się o nowe zakończenie.

3. Metaphor Part One. Utwór Thorstena Quaeschninga. Bardzo tajemniczy wstęp. Wyłania się z niego powoli melodia. Jest w tym utworze coś niesamowicie przyjemnego mimo wszystko. Może to te basy? Nieco jazzujący (na moje ignoranckie ucho ;) ) utwór. Brzmi dość dziwnie jak na TD ale bardzo mi się podoba. Jest miękki, przyjazny, miły w odsłuchu. Końcówka przypomina w swoim brzmieniu organy.

4. Metaphor Part Two. Jeszcze raz TQ. Utwór zaczyna się od samplowanego głosu i tajemniczej, basowej melodii. Następnie mamy zapętlony fortepianowy motyw. Następna melodia swoim brzmieniem nieco kojarzy mi się z płytą "Logos Live". Potem mamy bardzo dziwny motyw brzmiący w stylu elektronicznej orkiestry a dalej - do klimatów z początku utworu, włącznie z zapętlonym tematem. Kolejne plumkanie bardzo w stylu Logos. Dość dziwna kompozycja ale nie jest zła. Szkoda, że nie umieścili pozostałych dwóch części (Metaphor składa się z 4 utworów).

5. The Greek Mirror. Łagodne plumkanie na tle którego stopniowo rozwija się melodia. Da się usłyszeć połyskiwanie Słońca w tytułowym greckim zwierciadle. Melodia nieustannie się rozwija, nie stoi w miejscu. Utwór ma w sobie trochę energii i sekwencerowo-basowego mięsa. Podobają mi się smyczkowe brzmienia zastosowane w tej kompozycji. Finał jest wręcz ucztą dla fanów wspomnianych brzmień.

6. Lady Monk. Odświeżona wersja "Zen Garden" z "Le Parc" (1985). Bardzo dużo mocnego rytmu i basów. Aż się prosi o zarapowanie jakiejś nawijki fristajlowej do tego prawilnego bitu. Niektórzy mogą uznać ten utwór za profanację oryginału ale moim zdaniem ma on w sobie coś wyjątkowego (nie tylko duży ładunek pozytywnej energii muzycznej). Spoko kawałek od dobrego ziomka Edgara. ;)

7. I Could Hear It When The Moon Collapsed On Broadway. Drugi utwór z singla "One Night In Space". Dość słodka kompozycja ale ma naprawdę mocne basy. Przyjemny rytm połączony z dość subtelną elektroniczną melodią. Główny motyw przybiera barwy orkiestrowe.  Słucham tego wesołego utworu z uśmiechem na twarzy. Bardzo odprężający i przyjemny utwór. A tak przy okazji - jest to chyba najdłuższy tytuł utworu Tangerine Dream.

8. Logos. Finał płyty. Nowy remix. Tym razem zespół zmodernizował Logos Velvet, trzecią część suity Logos z albumu "Logos Live" (1982). Wszystko uległo odświeżeniu ale zachowano pewne elementy "retro". Ciekawie brzmi główny motyw w tej aranżacji. Znacznie wzbogacano melodię. Bardzo mi się podoba wkład Lindy Spa w tym utworze. Wyraźnie ją słychać, zwłaszcza w drugiej połowie utworu. Nie bardzo mi się podoba brzmienie perkusji ale całościowo nie obniża to zbyt mocno oceny tego utworu. Warto wysłuchać całości, chociażby dla tego, co zostało dodane i co znacznie upiększyło i tak już wspaniałe Logos Velvet. Zgrabnie skomponowane zakończenie jednocześnie zamyka płytę w niesamowitym stylu.

Cała płyta została bardzo dobrze dobrana. Nie ma tu w ogóle słabych utworów, choć niektóre mogą odstawać poziomem od reszty (w sensie negatywnym - np. Metaphor Part Two, który jest moim zdaniem słabszy niż Metaphor Part One). Bardzo interesujący i udany finisz pierwszej płyty. Całość stanowi dość ciekawy i udany przegląd przez główne pozycje z płyt TD z lat 2006-2007. Nie wszystkie albumy wydane w tym okresie zostały przedstawione, nawet pominięto główny album studyjny z tego okresu (Madcap's Flaming Duty). Zespół skupił się na zaprezentowaniu wybranych fragmentów z mniejszych i rzadszych wydawnictw muzycznych.

Całościowo, za pierwszą płytę należy się nie mniej niż 5. To po prostu bardzo dobra składanka, na dodatek uzupełniona o niepublikowane nowości bądź trudniejsze do dostania na CD utwory (na płycie pierwszej jest tylko 1 naprawdę nowy utwór - nowe wersja Logos Velvet). Zdecydowanie warto posłuchać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz