poniedziałek, 16 lutego 2015

16.02.2015 - Supernormalny ostateczny (niestety) koncert TD - krótka recenzja części właściwej

Dzisiaj będzie bardzo krótko i w miarę treściwie, obiecuję! :) Dosłownie kilka minut temu skończyłem słuchać "Supernormal - The Australian Concerts 2014", jednej z dwóch ostatecznych płyt Tangerine Dream (ze względu na opóźnienia, wyszły już po śmierci Edgara). Skończyłem słuchać drugiej płyty z trzech. Pierwszą przesłuchałem rano. Recenzja dedykowana Weronice - żebyś się lepiej poczuła :) Nie ma słoneczka tutaj ale jest dedykacja dla Słoneczka (tego przez duże S). ;)

Wydawnictwo to dokumentuje (jak się okazało niestety) ostatni koncert TD w historii oraz jedyny w nowym składzie zespołu (doszedł Urlich Schnauss). Na trzech płytach zawarty został cały koncert "właściwy" (CD 1 i 2) oraz wybór najlepszych fragmentów z dwóch koncertów promujących "Sorcerer 2014" (CD 3).

CD 1 otwiera organowy wstęp do Ricochet, Part Two. Nic specjalnego moim zdaniem, lepiej wypadł wstęp organowy do ostatniego utworu - Arcangelo Corelli's La Folia. Ta wersja Ricochet, Part Two brzmi jakby była bazowana na Resurrection By The Spirit (Finnegans Wake, 2011).

Następny utwór - Rubycon, Part One który nie różni się zbyt wiele od Rubycon 2010 z minialbumu Zeitgeist z 2010 (jeśli w ogóle).
Logos - kolejny klasyk TD, tym razem jest to Logos Blue bazowany na remixie Logos 2011. Również ciekawa aranżacja, mocniejsza trochę. To samo można w sumie powiedzieć o następnym utworze - Girl On The Stairs.

6ty utwór to nowa kompozycja, wydana na minialbumie Mala Kunia, który (o ile dobrze pamiętam) był wydany z okazji koncertów w Australii.  Brzmi całkiem spoko. Jest sekwencer więc jest dobrze. ;)

7my utwór - Poland. Jeden z najlepszych fragmentów tej płyty. Zespół przygotował nie lada niespodziankę dla fanów - odświeżył w całości drugą połówkę tej kompozycji. Jest ona pozbawiona dodatków - czysty Poland ale zagrany na nowym sprzęcie.

Twilight In Abidjan - nie brzmi odmiennie od tego co było grane na Phaedra Farewell Tour 2014 i na płycie "podsumowującej" tą trasę.

Astrophel And Stella - ciekawa wersja, jak zwykle instrumentalna. Rzadko grany utwór więc tym bardziej warto na niego zwrócić uwagę. Nawet nie pamiętam kiedy ja ostatni raz słuchałem oryginału na Madcap's Flaming Duty (2007). :)

Aldebaran - kolejna nówka sztuka ale już odrobinę śmigana (Chandra II, początek 2014). Nie mam porównania do wersji studyjnej bo za słabo ją znam. Ale tragicznie nie brzmiało. Co najmniej na 3. :)

Ancient Powerplant - łaskawość Edgara nie zna granic... to jest jeden z utworów z legendarnego soundtracku do The Keep ! Samo to powinno skłonić do wysłuchania tej wersji. :)

Phaedra 2014 - o dziwo, wyczulwanie inna wersja niż bisowa w ramach Phaedra Farewell Tour. Podoba mi się wstęp. Dodaje trochę "phaedryczności" do kolejnej inkarnacji niemalże nieśmiertelnego "Phaedra '88".

CD 2

Wisdom And Tragedy - lżejsza trochę na mój gust niż studyjna wersja z Tangram 2008. Dziwnie się kończy. Serio. Mandarynkowy fail 2014.

Restless Mind - nie pamiętam oryginału (chyba jest z The Endless Season, 2010). Nic specjalnego. Z medytacyjnego utworu a'la wokal z Zen Garden w jakiś synthpop. Dziwne troszkę.

Diary Of A Robbery - nie znam tego. To chyba z któregoś z Boosterów. Super utwór. Sekwencer przypomina Diamond Diary (Thief, 1981) ale w nowszej, uwspółcześnionej wersji.

Center Of Now - poprawna interpretacja dość nowego utworu (minialbum Josephine The Mouse Singer, 2014 - ten, który towarzyszył trasie Phaedra Farewell Tour).

The Silver Seal - a to ciekawe... fajny, tajemniczy utworek, trochę neoklasycyzujący. Na pewno nietypowy i rzuca się w uszy mimo iż trwa zaledwie 3 minuty (i 10 sekund).

Cool Shibuya - taka sobie nutka ale bardzo rzadko grana.

Exit - pomyłka, powinno być Pilots Of Purple Twilight. Świetny wstęp. W zasadzie odświeżona interpretacja kawałka z albumu Exit (1981). Coś tam jest dodane ale nie psuje to klimatu. Warto posłuchać.

Breath Kissing Matters Mouth - nigdy wcześniej ten utwór nie był grany na żywo. Brzmi jak poprawna live'ówka. Miło się go słucha. Szkoda, że nie mam oryginału...

Order Of The Ginger Guild - brzmi jak remix z 2010 (minialbum Zeitgeist, 2010). Takie tam, manieczki a'la EF. ;)

Cinnamon Road - skoczna melodyjka na bis. Nic więcej nie trzeba pisać. ;)

Arcangelo Corelli's La Folia - poprzedzone ciekawym intrem organowym. Chyba lepiej brzmiało to na koncercie w Warszawie (2014) i na Józefince. Nie jest to zła wersja ale wydaje się słabsza m.in ze względów sentymentalnych. ;)

Utwory nie mają mostków (znowu) - zarówno na CD 1 jak i na CD 2. To moim zdaniem wyróżniało koncerty TD. Ale aż tak źle nie jest.

Podsumowując - to dobre, ważne wydawnictwo. Ostatni koncert wielkiego TD ! Mogę ocenić tylko na 4+, ew. podciągnąć do 5- bo słabszych punktów nie ma tu zbyt wielu. Porządny koncert, bardzo ciekawa setlista, sporo rarytasów. Tylko tego jednego, Rare Bird brak. ;) Ale jest Słoneczko (na początku recenzji, w dedykacji) ;) No i za oknem oczywiście.

PS. Pierwsza recenzja napisana w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego xD


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz