czwartek, 19 lutego 2015

19.02.2015 - Gwiazdy tańczo dla Ritlere xD

Dzisiaj recenzja wyjątkowa. Materiał jest "wyjątkowy" i recenzja jest napisana dla wyjątkowej osobistości - mój kumpel Rittel (ten sam dla którego powstała recenzja Autobahn Kraftwerk z 1974). Recenzja dzisiejsza jest wynikiem umowy jaką zawarliśmy - ja zrecenzuję album "Stars Dance" Seleny Gomez (2013) a on dokona za to recenzji jakiegoś albumu TD (recenzja Ricochet z 1975 jest już gotowa - opublikuję ją po swojej recenzji). Tak jak podałem w poprzednim zdaniu, album poddany mojemu krytycznemu (tym razem) odsłuchowi to "Stars Dance" z 2013.

Jest to pierwszy solowy album Seleny Gomez i jednocześnie jej czwarty w ogóle (poprzednie trzy wyszły nagrane jako Selena Gomez & The Scene). Dziewczyna ta znana jest z Disneya i udziela się charytatywnie. Jest tylko rok młodsza ode mnie. Album ten dość dobrze radził sobie na listach przebojów, osiągając nawet 1kę na US Billboard 200.

Wersja zwykła ma 11 piosenek i trwa ok. 40 minut. Wersja deluxe ma ich aż 15 Ważniejsze jest to, że jest to jej solowy album a w liście płac nie występuje ona ANI RAZU ! Ani jako (współ)autorka piosenki, ani jako producentka. No dobrze, występuje trzy razy. Jako współautorka. Solowa płyta... Chyba tylko dlatego, że sama zaśpiewała to wszystko. Recenzja będzie dotyczyć (mniej lub bardziej (nein)stety) wersji deluxe.


Okładka (a raczej oKAŁdka xD) przedstawia tylko tyle - buźkę młodej piosenkarki. Ładna i w jakichś tam fikuśnych ciuszkach.

Czas na najgorsze - muzykę xD


Edycja deluxe trwa aż 54 minuty. Oto film na yt z całością albumu.

Pierwszy utwór - Birthday (Órodzinky xD).

Trochę ponad 3 minut. Od początku wkurza nas głosem. Muzyka brzmi trochę hiphopowo. Elektronika jest ale moje pytanie zasadniczo-retoryczne brzmi: gdzie tu są moogi, arpy i inne syntezatory?  Głos miękki i słodki. Laska jest ruchable. Popowa sieczka. "Blow your dreams with me" - chyba to nie sny będą dmuchane... :> Piosenka o tym, że każda noc to jej impreza urodzinowa więc "powiedz im, że to są moje urodziny kiedy bawię się tak jak teraz". Party on bejbe ;___; Ja wysiadam, nie lubię imprez. Na swój sposób chyba polubiłem ta piosenkę bo refren jest fajny xD Piosenka fajna. Trzy razy jej słucham i mam ochotę na kolejny. Selenka, zatańcz ze mno pls ;_;

Drugi utwór - Slow Down

Utworek otwiera gitara a potem do niej dochodzi bit. Selenka coś tam jęczy. Chyba to jest piosenka o "miłości" na dyskotece. Nic specjalnego. Muzycznie cały czas to samo. Takie tam do potańczenia. Wolę bawić się z Selenko na jej órodzinkah w jej poprzedniej piosence xD  Dobrze, że się już to skończyło.

Trzeci utwór - tytułowy Stars Dance

Utworek otwiera wesoła elektronika. Utwór jest senny i delikatny (gdyby nie ten bit). Wokal również jest w podobnych klimatach. Pięknie zaśpiewany refren. Aj kan mejk de sters dens / lajt ap de mun... Też średni utworek. Birthday FTW !!!!!

Czwarty utwór - Like A Champion

3 minuty i zaczyna się megadupnie. Ten sampel.. Od razu minus dla piosenki. Jeszcze przypomina mi o zmarnowanym czasie na grze w LoLa xD Tam postacie nazywają się czempionami. ;_; Najchętniej bym wyłączył to gówno po pierwszych paru sekundach

Piąty utwór - Come & Get It

Zapowiada się na kolejny utworek w klimatach Stars Dance. Ale jest gorszy. Wokal słaby i nudny jak dla mnie. Piosenka o miłości. Chodź i weź to (moją dupę).  Nie mogę uwierzyć, że on to lubi i tego słucha. Pewnie ze wzajemnością: jak on może słuchać takich Edgarowych knótóf ?! xD Kolejny utwór w tym gównianym ciągu. Ale moje uszy jeszcze nie krwawią.

Szósty utwór - Forget Forever

Kolejna piosenka o (nieszczęśliwej) miłości. Dyskotekowe klimaty. Miejscami brzmią kiczowato. Jakieś takie wesołe mimo wszystko. Muzyczny śmiech (refren) przez liryczne łzy? Nie dla mnie, zdecydowanie nie dla mnie. Potrzebuję... mandarynkowego oczyszczenia! <nuci jakiś tam wesoly fragmencik z tej piosenki>

Siódmy utwór - Save The Day

Jeszcze jedna piosenka o miłości.Współczesna muzyka ssie. Troszkę lepsza od innych piosenek na tej płycie. Są lepsze - Birthday, który mimo wszystko mi się nawet spodobał. Nawet główny singiel z tej płyty jest słaby wg mnie. Sięgamy dna, lekko rykoszetując od niego. Ten utwór jest trochę lepszy.

Ósmy utwór - B.E.A.T

Fajny początek. Taka maniura do potańczenia. bibit in maj fejs Piosenka o imprezie. Znośne. 3cia przynajmniej znośna piosenka na tej płycie na 15. Grubo! Może być.

Dziewiąty utwór - Write Your Name

Słodziaśny począteczek. Zapowiada się fajna, słodka piosenka o miłości. 4ta znośna piosenka. Zostaw ślad na moim sercu (i na ręce) - brzmi jakby coś z Greya. xD Podoba mi się ta piosenka.

Dziesiąty utwór - Undercover (jeszcze tylko 5 utworów...)

Dyskoteka po raz wtóry. Piosenka o tym, że Selenka jest napalona na jakiegoś kolesia i chce by ten ją.. pokrył. Czyli normalka - piosenka o miłości albo o seksie. 4,5 piosenki, które polubiłem. xD Można się wyszaleć do tego (z Selenką pod kołdrą). xD

Jedenasty utwór - Love Will Remember

Smutna piosenka o nieszczęśliwej miłości. Piękny fortepian na wstępie. Powraca on w całym tym nowoczesnym bicie. 4,75 piosenki, które polubiłem. Tak, właśnie za ten wstęp. Serio.

Dwunasty utwór - Nobody Does It Like You

Party time! Kolejna imprezowa piosenka - tym razem o tym, że ona kocha tych złych, niegrzecznych chłopców. Chyba chodzi o typ Greya. xD BDSM 4 life bejbe xD Wesoła imprezowa nutka. Rzygam tym imprezowym klimatem. PS. W piosence pojawia się słowo swag = secretly we're gay xD

Trzynasty utwór - Music Feels Better

Kolejna piosenka o miłości o tym, że "przy tobie muzyka smakuje lepiej." Oczywiście imprezowa nutka. Rzygam tym i miłością. Jest niegodna by upaść przed Boską Mandarynką. Kolejny nudny utwór. Selena - wypad do dyskoteki. Ranisz moje uszy.

Czternasty utwór - Lover In Me

Znowu miłość. Ale na szczęście to jest przedostatni kawałek. Imprezowy klimat jest mocny tutaj. Czekam na koniec płyty. Oczywiście, ocena ujemna. :D

Piętnasty utwór -  I Like It That Way

Piosenka o tym, że laska udaje, że leci na typa a tak naprawdę ma bekę z niego. xD Ale tak naprawdę leci na niego i jej mokro. xD I oczywiście imprezka na całego. Meh... zostawiam minusa.

Czas na podsumowanie!

Rzeczywiście, gwiazdy tańczo (na guwnie xD). Chyba wszystkie utwory są taneczne i w ogóle. Przemęczyłem się przez całość. 55 minut katorgi dla mojego monoucha. Niby polubiłem 4,75 piosenki ale tak naprawdę spodobała mi się tylko 1: Birthday ! I to tak mocno, że aż przesłuchałem jej 7 razy! xD Wystawiam 2. Miałem 1 ale nie mogę. Berzdej zbyt fajny. xD Jakbym chciał coś densownego to bym puścił sobie Dream Mixes TD (zwłaszcza część 1szą). Przesłuchane, zrecenzowane. Czego się nie robi z przyjaźni dla dobrego (jedynego!) qmpla :* ;) Dzięki za Berzdeja xD

1 komentarz:

  1. Bardzo ciekawa recenzja. Pozwala zobaczyć inny punkt widzenia (słyszenia? ;) ) na tę płytę.
    Bardziej krytyczny ;)

    OdpowiedzUsuń