wtorek, 5 maja 2015

05.05.2015 - TD świętują 10-lecie Paciego :D

Nie do końca świadomie ale jednak. :) W kolejnej dzisiejszej recenzji zamierzam przedstawić Wam album Dream Mixes 3 (2001). Płyta wyszła równo w moje 10-te urodziny: 14.05.2001. Zespół po raz kolejny zaprezentował na niej swoje bardziej nowoczesne oblicze. Dwa dni wcześniej, korzystając z okazji, zaprezentowali aż 5 na 9 utworów z tej płyty (i przy okazji np. wskrzesili znany fragmencik z Force Majeure).





Dream Mixes 3 to kolejna część tej serii albumów. Często TD wracają do swoich starych przebojów z lat 80. w zupełnie nowych i nowoczesnych aranżacjach. Co wyróżnia część 3cią? Zespół sięgnął po np. Logos (Red Part) czy... Poland ! Co ciekawe, zespół odświeżył część pierwszą utworu. Na koncertach w 2001 roku (także w Warszawie) zagrali po raz pierwszy (i jedyny) od 1983 roku ten wyjątek z Poland (ale w wersji z Dream Mixes 3). Nie zabrakło też nowych kompozycji, chociaż tu jest zaledwie jedna zupełnie nowa.

1. Prime Time. Zawiera uzależniający motyw, przewijający się w pierwszej minucie i dalej. Według Voice In The Net, utwór ten bazuje na fragmencie z Silver Scale (rzadki utwór od TD, grany na żywo w latach 1980-1981, opublikowany w wersji studyjnej dopiero w 1994 - Tangents). Sporo tu nowoczesnych rytmów. Brzmi inaczej niż aktualne (wówczas) studyjne propozycje TD. Niesamowicie rytmiczna i przyjemna kompozycja.

2. Astrophobia (Red Supernova Mix). Remix utworu Astrophobia z Mars Polaris (1999). Wstęp jeszcze ciekawszy od oryginału. Tu ten utwór jest krótszy od oryginału ale bardziej rytmiczny i żywszy. Kolejny energetyczny utwór. Większe zmiany są chyba gdzieś w drugiej połowie. Przynajmniej tak mi się wydaje.

3. Stereolight. Rozpoczyna się od fragmentów Desert Dream. W ok. 0:37 wchodzi motyw kojarzący mi się z Kraftwerkowskim Autobahn! (serio!). Potem pojawia się perkusja i podobieństwo szlag strzelił. :P Znowu mamy do czynienia z wesołym i energetycznym utworem. Sample z Desert Dream przewijają się co jakiś czas - np. ok. 2:55. Wprawne ucho (wieloletniego) fana TD te smaczki wyłapie. ;) W 4:35 wchodzi fragment Monolight. Oba cytowane utwory pochodzą z albumu Encore (koncertowy, 1977). Nowa, jeszcze żywsza i szybsza wersja klasyka z 1977. Na końcu utworu też sample z Desert Dream.

4. Diamonds And Dust. Odświeżona wersja Diamond Diary z soundtracka Thief (1981). Od początku czuć nawiązania do tego utworu. Dość szybko wchodzi całkiem agresywny i przyjemny rytm. Sekwencer chyba też jest odświeżony. W tle pojawia się gitara (dość cicha). Druga część utworu ma jeszcze mocniejszy bit i bas. Energetyczna, mocna wersja.

5. Blue Spears. Nowa kompozycja. Opiera się na sekwencerze. Dość przyjemna. Nie jest tak agresywna jak pozostałe ale też ma bit. Bardzo sympatyczny utwór. Bardzo ciekawy dodatek do tej płyty, szkoda tylko, że pokusili się o dodanie tylko jednej nowej kompozycji. Łagodny przerywnik.

6. Meng Tian (Smart Machine Remix). Tym razem coś z The Great Wall Of China (1999). Kolejny szybki i agresywny numerek. Oryginału nie pamiętam. Płyty z której pochodzi również. :) Kolejny numerek, który puściłbym jako DJ na dyskotece. Podrywa do tańca i do zabawy, jak to Dream Mixes. ;)

7. Girl On The Stairs. Remix "Maedchen Auf Der Treppe" (1982, który jest remixem "White Eagle", też z 1982). Remix ten od samego początku brzmi znajomo - jak dłuższy remix tego utworu z singla Limited World Tour Edition 1997. Chyba ten jest nieco inny ale klimat wyczuwalny. Nowsza aranżacja, bardziej "basolubna" i rytmiczna.

8. The Spirit Of The Czar. Remix Poland, część 1sza. Nowe intro jest słabsze od oryginalnego. Czuć mocne elementy z oryginału. Ale remix wypada gorzej. Nie jest zły jednak. Nie jest to utwór tak agresywny jak inne. Mnóstwo elementów z oryginału z 1984 roku.

9. The Comfort Zone. Logos Red w nowej wersji. Ciekawe podejście. Wyczuwalne fragmenty z oryginału, służące za bazę. Także dość łagodna, jak na tą płytę, nutka. Zakończenie bazowane na oryginale.

Dream Mixes 3 to jedna z najlepszych części cyklu. Niesamowicie rytmiczna a jednocześnie mocno zakorzeniona w przeszłości (z kilkoma całkiem świeżymi akcentami). Mnóstwo rytmu i bardziej dyskotekowych klimatów. Całość tworzy bardzo udany melanż. Do tego płyta wyszła równo w dniu moich 10-ych urodzin. Zasłużona 5. Jedna z płyt do których chyba najczęściej wracam. Szkoda tylko, że niesamowicie trudno dostępna w Polsce (Membran nie wznowił...).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz