wtorek, 12 maja 2015

12.05.2015 - Koncert w kraju kwitnącej wiśni - CD 2 + podsumowanie

Dzisiaj naszła mnie ochota na skończenie recenzji płyty koncertowej Izu (Tangerine Dream, 2010). Nie zrecenzowałem drugiego CD. Tekst o pierwszej płycie jest tutaj . Została bardzo pozytywnie oceniona przeze mnie. Po informacje historyczno-wstępne zapraszam do pierwszego tekstu, dla Waszej wygody podlinkowanego w tym akapicie. :) Recenzja dedykowana Marlenie. :*

Druga płyta również składa się z 10 utworów. Tym razem mocno dominują utwory starsze - aż 7 utworów nie jest z w miarę ostatnich płyt zespołu. Znalazło się też miejsce na raczej pomijane lata 90te (dwa utwory).

1. Phaedra 2005. Wybrzmiewa niezwykle mocno. Dodatki orkiestralne, tak chwalone w wersji albumowej z 2005 roku, tu są jeszcze bardziej podkreślone. Ok. 1:45 wchodzi gitara, oczywiście nieobecna w żadnej wersji - ani tej z 1974, ani nowej "bazie" z 2005. Gitara nie jest ciągła, to raczej gitarowe dodatki. Mocna wersja klasyka, choć po znacznym liftingu.

2. Love On A Real Train 2008. Reinterpretacja soundtrackowego klasyka (1983-4). Krótsza od swojej studyjnej wersji (tej z 2008). Chyba zespół nie dodał nic nowego. Najwyżej perkusję. Miłość na słodką nutę. Miła dla ucha sekwencja. Urywa się dość nagle.

3. Stratosfear 95. Kolejne wykonanie kultowej już Stratosfery w wersji z Tyranny Of Beauty (1995). Tradycyjnie mocna gitara. Chyba w każdej aranżacji jest trochę inna (a już na pewno dłuższa). Ok. 2:15 pojawia się saksofon (mocno zagłuszany przez gitarę). Elementy typowe dla Stratosfear 95 też się pojawiają ale dominuje gitara. Ok. 6:15 - w końcu motyw bez gitary. Pod koniec pojawia się gitarowy dodatek. Fajny, romantyczny mostek.

4. Angel On A Barbed Wire. Jedyne wykonanie tego utworu. Ok. 1:20 wchodzi Linda Spa. Jak na razie, to jedyne odstępstwo od wersji studyjnej. Ok. 1:55 wchodzi klawiszowe solo. Ok. 2:40 pojawia się motyw, znowu z dodatkiem saksofonu. Nie znam się, nie wiem na czym jeszcze ona gra. ;) Ok. 3:15 pojawia się gitara, nieobecna w wersji studyjnej. Ciekawe podejście do prezentacji tego utworu. Przyjemny mostek, delikatny z ciekawym motywem.

5. Midwinter Night. Ostatnie wykonanie tego utworu (grany był w 2007 i 2009). Dość szybko wchodzi gitara, która upiększa tą aranżację. Cudowny saksofon. Ten utwór to w zasadzie popis saksofonu. Anielski mostek.

6. Leviathan. Sam tytuł dużo mówi. Kolejny rockowy popis zespołu. Ostatnie wykonanie tego utworu. Jak zwykle, sporo gitarowego szaleństwa. Jest też miejsce na solo. Krótkie wykonanie, ok. 7 minut (z wydłużoną końcówką).  Ostatni utwór głównej części koncertu.

7. Lily (Marlenka :*) On The Beach. Ostatnie wykonanie w historii. Ciekawa gitara. W motywie z piosenki pojawia się saksofon. Świetnie to brzmi. Wersja jeszcze przyjemniejsza od oryginału. Ale nie tak piękna jak Marlenka. ;) Uwielbiam tą gitarkę.

8. Cinnamon Road. Wersja 2008. Zespół postanowił dołożyć dodatkową gitarę miejscami. Dodaje to aranżacji dodatkowego kolorytu dźwiękowego.

9. Scrapyard 2008. Kolejny soundtrackowy numerek, tym razem z Thief (1981). Pojawia się delikatna gitara. Nie ma jej w wersji 2008. Scrapyard jak zwykle dynamiczny i szybki. Ciekawa gitara to jedyna innowacja w tej aranżacji.

10. La Joie. Utwór wchodzi po krótkim mostku. Pojawia się saksofon, rozświetlający ten utwór. Całość pięknie brzmi. Pojawia się saksofonowe solo. Ok. 5 minutach utwór się kończy.

Druga połowa świetnego koncertu. Tym razem zespół poszedł bardziej w retro choć oczywiście odświeżone należycie. Słucham tej płyty po raz wtóry i dopiero teraz zauważyłem, że TD zagrali w ramach tego koncertu całego singla Choice (uwory Sally's Garden - CD 1, Scrapyard 2008 i Love On A Real Tran 2008 - CD 2). Z drugiej płyty wyróżniłbym: Phaedra 2005, Love On A Real Train 2008, Lily On The Beach. Zdecydowanie najlepsze elementy z drugiej płyty. Całościowo - 5.

Cały koncert Izu jest świetny. Zespół zagrał zarówno świeże kawałki jak i część swoich klasyków. Pojawiło się parę niespodzianek (np. I Could Hear It When The Moon Collapsed On Broadway czy Lily On The Beach). Setlisty TD nigdy nie są przewidywalne - chyba, że zespół jest w trasie. Niektórzy mogą narzekać np. na brak fragmentów z Logos czy brak Poland ale największym przegranym są lata 90. Tym razem zespół zagrał aż 2 utwory z tego okresu. Dobry, dwugodzinny koncert. Dużo saksofonu i odrobina gitary. Album otrzymuje ode mnie 5. A Marlence dałbym nawet 7 ale nie mieści się w skali ocen. ;) :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz