sobota, 3 października 2015

02-03.10.2015 - SBB & Urbaniak czyli "Skrzekonators" i Urbanator na jednej scenie!

Dzisiaj na moim blogu rzecz wyjątkowa - recenzja najnowszej, najświeższej płyty SBB pt. "SBB & Michał Urbaniak". Z przyczyn niezależnych ode mnie, nie skończę recenzji przed północą. Nie mniej jednak, czytacie prawdopodobnie pierwszą w ogóle recenzję tego albumu. Pierwszą w całym światowym, szerokopasmowym Internecie ! Oczywiście płyta została legalnie zakupiona. ;) Do pełni szczęścia brakuje jej tylko autografu. (-ów) ;)

1 marca 2015 roku w Studiu Polskiego Radia im. Agnieszki Osieckiej wystąpił polski zespół-legenda - SBB ! SBB jako pierwszy polski zespół rockowy pokazał iż Polacy nie gęsi i swojego rocka na poziomie też mają. SBB od samego początku, od samego debiutu był zespołem rangi światowej. Tak jak ABBA była produktem eksportowym Szwecji, tak SBB był hitem eksportowym ówczesnego PRL.

Ale koncert ten to nie jest zwykły koncert starego, dobrego SBB. Do zespołu dołączyła jeszcze jedna osoba - Michał Urbaniak ze swoimi skrzypcami elektrycznymi. Miałem już okazję słyszeć ten instrument. Ci z Was, którzy już czytali mojego bloga, zapewne wiedzą iż jestem (psycho)fanem Tangerine Dream. Oni także używali skrzypiec "zwykłych" (nieśmiertelne Force Majeure z 1979 roku!) oraz skrzypiec elektrycznych (w studiu i na koncertach - niesamowicie miło mi się zrobiło na wspomnienie utworu La Folia zagranego na bis w Warszawie 04.06.2014). Ale to tak na boku...






W ładnym opakowaniu typu digipack znajduje się jedna płyta CD. Zawarto na niej 10 utworów - 75 minut z całego koncertu. Dla zainteresowanych - cały koncert został amatorsko sfilmowany i umieszczony na Youtube tutaj. To, co zostało wybrane na płytę stanowi niesamowitą gratkę dla fanów zespołu: obok klasyków takich jak "Odlot" czy "Memento Z Banalnym Tryptykiem" znalazły się "Wizje" i "Na Pierwszy Ogień" (aż sam jestem ciekaw jak brzmi tak wersja - studyjna z "Nowy horyzont" jest świetna ale czy to wykonanie jej dorówna?). Ponadto znalazł się tutaj nowy utwór - "Dla Janka", skomponowany przez Józefa Skrzeka dla swojego zmarłego niedawno brata, Jana. Zespół nie zapomniał o swoich korzeniach i improwizował przez kilka minut. A reszta? Cóż, podlinkowałem cały koncert więc możecie się przekonać sami!

Zapraszam Was do zapoznania się z dalszą częścią mojej recenzji. Nieczęsto zdarza mi się sporządzać recenzję już przy pierwszym, "dziewiczym" odsłuchu (zwykle są to recenzje robione dla żartów - tak jak ta najnowszego albumu Taylor Swift, zrobiona na prośbę mojego dobrego przyjaciela, który jest jej fanem). Spisuję swoje wrażenia na żywo. Nie słuchałem nawet próbek na Youtube (a jest parę).

Podlinkowałem oficjalne próbki z tego albumu. Agencja Muzyczna Polskiego Radia udostępniła na YT większą próbkę - fragmenty z całego albumu.

1. Zapowiedź - Piotr Metz.

Zapowiedź i ciepłe powitanie zespołu oklaskami.

2. Odlot.

Znajomy riff na otwarcie koncertu ale wykonanie lekko inne, znacznie ciekawsze. Świetna perkusja, chociaż odmienna od oryginalnej. Wszystko jest jakby trochę wolniejsze (a może to tylko wrażenie?). Mocny początek przechodzi w delikatną i liryczną piosenkę. Czasem pojawia się brzmienie basopodobne (?). Mam nadzieję, że dobrze to interpretuję. Nie jestem muzykologiem a mój słuch jest uszkodzony. :) Przed 4 minutą zaczyna się kolejna instrumentalna część wraz ze słyszalnymi basami od Józefa. Jak zwykle, świetnie zagrane, nie przysłaniające popisów kolegów a uzupełniające ich grę. Pod koniec 5 minuty Odlot nabiera drapieżności i dzikości, chociaż i tak jest łagodniejszy od oryginalnej wersji z 1974 (notabene też z Warszawy :) ). W 7 minucie jest solo Józefa na basie. Po prostu wspaniałe! Ok. 9:17 zespół wchodzi z większą mocą - nowa aranżacja sekcji finałowej Odlotu. Sporo tu gitary. Najbliżej oryginału jest w ostatnich 50 sekundach.

Odlot wolniejszy i łagodniejszy od swojego wiekowego już oryginału ale bardzo ciekawie zaaranżowany. Prawdziwy klasyk. Brzmi znajomo ale jednak zauważalnie inaczej.

3. Na Pierwszy Ogień.

Na Drugi Ogień tzn. na drugi utwór zespół wybrał Na Pierwszy Ogień. :) Brzmi odmiennie od oryginału - to zrozumiałe, Józef Skrzek nie używa już Davolisintu (chyba?). Brzmienie inne lecz jednak dość wierne oryginałowi. Utwór brzmi wolniej ale aranż jest bogatszy w szczegóły. Całość zdaje się brzmieć nawet nieco psychodelicznie. SBB w żywiole tzn. w Nastroju (fani na pewno zrozumieli moją gierkę słowną ;) ). Mnóstwo ciekawych brzmień, nieobecnych w oryginale oraz ciekawie zrekonstruowane oryginalne "momenty" - oto najkrótsza recenzja tego utworu. Psychodeliczny finisz. A także debiut Urbaniaka jako gościa SBB.

4. Wizje.

Bardzo rzadki gość setlist koncertów SBB. Nie zaczyna się od ostrego wejścia jak w oryginale lecz od bardziej spokojnego riffu, uzupełnionego przez wspaniały syntezator (Minimoog? :) ) Józefa Skrzeka. A może to nie syntezator tylko skrzypce? "Wizje" to drugi utwór z gościnnie "smyczkującym" Urbaniakiem. W każdym razie jest to poezja dźwiękowa dla mojego ucha (tak, ucha ;) ). Utwór cały czas brzmi łagodnie ale cały czas z nutką psychodelii. Mimo tej (pozornej) łagodności i delikatności, poszerzone SBB drapie słuchaczy muzycznymi pazurami. Ok. 4:41 zaczyna się robić nieco ostrzej i szybciej. Jerzy przyśpiesza na perkusji. Zespół kreuje nowe audiofoniczne Wizje. Narkotyk dla ucha. Piękny ale psychoaktywny. Z każdą chwilą jest coraz dziwniej. Czyżby zespół improwizował? Ok. 7:30 - świetny, dziwaczny bas / syntezator połączony z intensywnym i tanecznym rytmem perkusji. Ok. 8:51 pojawia się motyw znany z oryginalnego wykonania z klasycznego albumu SBB z 1974 roku - w wersji zwolnionej oraz z nieco "organizującym" Józefem. To brzmienie kojarzy mi się z organami. Jest takie spokojne ale jednocześnie dziwne. Podoba mi się ta wersja. SBB mocno zaszaleli.


Tradycyjnie drapieżny wstęp. Znowu jednak zespół gra nieco wolniej lecz wszystko jest rozpoznawalne. Po raz kolejny pojawia się "wątek psychodeliczny" i Urbaniak na skrzypcach. Właśnie te udziwnienia sprawiają iż to wykonanie Walkin' jest niesamowicie charakterystyczne. Słychać wyraźnie ciekawą współpracę duetu Skrzek - Urbaniak.  Sporo się dzieje.  Zespół, pamiętając o klasykach, kieruje je razem ze swoim gościem na "Nowe horyzonty" brzmieniowe. Jeszcze się ten utwór nie skończył a już chciałbym napisać iż to najlepszy Walkin' jaki do tej pory słyszałem (a nie znam wszystkich "koncertówek" SBB). Piękny finał. A ja potwierdzam swój osąd, wyrażony nieco wcześniej.


Pierwszy raz słyszę ten utwór. Zespół od razu konkretnie zaczyna - bez żadnych długich wstępów. Jeszcze raz słychać Michała Urbaniaka. Kolejny raz SBB odmieniają przez wszystkie przypadki słowo "psychodelia".  Ok. 1:20 pada fajny, sympatyczny, nieco orientalny motyw. Utwór leniwie się sunie do przodu. Po raz kolejny świetnie Józef się dogaduje z panem Michałem. Nie zagłusza go a jedynie delikatnie ubogaca całość swoimi syntezatorami. Ok. 4:50 znowu pojawia się ta melodia. Gdzieś w piątej minucie Józef Skrzek zaczyna solo. Niestety, musiało się skończyć. Nawet nie zausłyszałem (takie połączenie "usłyszeć" i "zauważyć") kiedy. ;) W 8 minucie po raz trzeci SBB wtrąca ten sam motyw, tym razem jako finał kompozycji. Jest to ostatni utwór z Urbaniakiem jako gość specjalny.

7. Dla Janka.

Nowy utwór. Poświęcony niedawno zmarłemu bratu Józefa. Świetny wstęp organowy. Ok. 0:40 dochodzi do tego powolna, snująca się perkusja a kilka sekund później - również łkająca gitara. Kondukt muzyczno-żałobny idzie. Józef śpiewa swoją pożegnalną pieśń. Piękny akcent i hołd. Najłagodniejszy punkt programu jak na razie.

8. Improv.

Zaczyna się od perkusji. Bardzo ciekawe i urozmaicone solo. Ok. 2:20 do perkusji dołącza się Józef. W nagły sposób solo przeradza się w szalony duet. Niesamowita improwizacja. Bardzo mi się podoba. Miejscami może się kojarzyć z mrocznym i amuzycznym (?) brzmieniem Davolisynta z pierwszych płyt SBB.


Z Których Krwi Krew Moja w nowej odsłonie. Odświeżona ale wciąż rozpoznawalna. Świetny aranż. Już od pierwszego dźwięku mój uśmiech się poszerzył. Pamiętny rok 1976 zreinkarnował się w 2015. Wspaniała wersja, choć krótka.

10. Memento Z Banalnym Tryptykiem.

Ostatni utwór na tej płycie. Skrócony o ok. połowę w stosunku do oryginału. Niesamowity syntezatorowy wstęp oparty na bardzo wysokim brzmieniu. W momencie wejścia wokalu (Najlepszy śpiew na tej płycie! Mnóstwo emocji i zaangażowania.), Skrzek łączy zbliżone brzmienie z organami. W 4 minucie pojawia się ciekawe brzmienie, naśladujące kultowego Davolisynta. W 5 minucie zaczyna się motyw z płyty (albo przynajmniej na nim bazowany, pewnie znowu grany wolniej niż w oryginale), przyprawiony szczyptą organów ("Or(e)gano" od Jozefa Skrzeka ;) ). Ciekawa i dość przyjemna interpretacja. Po raz kolejny mocno odstaje od oryginału, co pokazuje luźne podejście zespołu do muzyki i ogólnie pewną swobodę oraz umiejętność modyfikacji swojego brzmienia. Zakończenie jest dość nagłe i gwałtowne. Nieco rozczarowuje. Spodziewałem się lepszego finału, zwłaszcza, że Memento wieńczy tą płytę.

Na moim blogu zrecenzowałem już kilka albumów koncertowych SBB. Na każdym z nich zespół przedstawiał się zupełnie inaczej - nawet grając te same utwory. Wystarczy porównać np. Memento z niniejszego koncertu i z Giżycka z 1998. To wydawnictwo jest wyjątkowe. Śmiało mogę stwierdzić iż jest to jedna z najlepszych znanych mi płyt koncertowych SBB - rywalizować może najwyżej z kultową "jedynką" (posiadam w swoich zbiorach wydanie z 1997, stąd to określenie) czy Jazz Nad Odrą 1975 (z zapadającą w pamięć wczesną wersją utworu Pamięć W Kamień Wrasta).

Wspaniałe aranże, olbrzymi powiew świeżości, powrót niektórych nieco zapomnianych klasyków oraz mistrzowska improwizacja i piękny hołd dla Jana Skrzeka a także psychodeliczny "wkład własny" gościa zespołu - Michała Urbaniaka. Te oto czynniki składają się na wyjątkowość albumu SBB & Urbaniak. Koncert w "Trójce" ale zasługujący na co najmniej 5. Szkoda tylko, że zespół nie umieścił całości (nagranie fanowskie ma prawie 2 godziny). Nie oznacza to iż odradziłbym zakup tego wydawnictwa - wręcz przeciwnie. Zwłaszcza, jeśli ktoś miał szczęście być na tym koncercie (i jeszcze większe szczęście - zdobyć autografy od zespołu. Sam znam to uczucie, chociaż nie w przypadku SBB - obrazek nie działa, trzeba kliknąć w niego i wybrać ten drugi, z autografem - mój własny skan). Powtórzę raz jeszcze - świetna płyta, o charakterystycznym brzmieniu. Zasługuje na najwyższe noty.

PS. Urbanator to jeden z zespołów w których udziela(ł) się Michał Urbaniak. "Skrzekonators" to już mój wymysł. :)

PS2. Czuję się niezwykle dumny i zaszczycony tym, że jako pierwszy w Polsce (i zapewne na świecie) sporządziłem recenzję tej świeżej wciąż płyty.

4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :) Przejrzałem Twojego bloga z ciekawości. Przydałoby Ci się takie archiwum postów jak u mnie albo jakiś podział na kategorie (np. etykiety jakie wykorzystuję u siebie - po kliknięciu wyświetlają się wszystkie posty z tą etykietą). :)

      Usuń
  2. Przyznam szczerze, że jeszcze nie odsłuchałem tej płyty. Brak czasu, a kolejka albumów do odsłuchania dość długa. Ale myślę, że do końca tego roku uda mi się zapoznać z tym wydawnictwem.
    Byłem na tym koncercie (autografy tez zdobyłem ;-)), który był znakomity. Z resztą wrażenia z tego wydarzenia możesz przeczytać na moim blogu (zakładka "Na Żywo").
    Tylko jedna uwaga. Jak na moje ucho Urbaniak strasznie fałszował, nie mógł wbić się w to co grali panowie z SBB. Wrażenia na żywo były naprawdę kiepskie. Dlatego jestem ciekawy jak to wygląda na ów wydawnictwie. Ale jako się rzekło, przekonam się o tym w najbliższym czasie.
    PS. Bardzo ciekawy blog.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :) Ja się tak bardzo nie znam. Nawet w stereo nie słyszę (jedno ucho zupełnie głuche od urodzenia) stąd wszystkie odsłuchy są prowadzone w mono. Nigdy o tym nie pisałem bo bloga czytali raczej znajomi wiedzący o moim problemie. Ale faktem jest, że całość brzmiała dość nietypowo.

      Ja nie miałem okazji być na koncercie SBB. Nawet jak grali w Warszawie to nie mogłem się wybrać - m.in z przyczyn finansowych,

      Tak przy okazji to jestem ciekaw czy Józef Skrzek zagląda na stronę FB zespołu bądź bloga prawie-że-oficjalnego. :) Prawie każdego posta o SBB udostępniam też na obu stronach.

      Twórczość SBB cenię sobie tak bardzo, jak niemieckiego (nieistniejącego już) Tangerine Dream. Nawet chyba za bardzo, sądząc po ilości opisanych płyt. :)

      Z ciekawości przeglądam Twojego bloga. Trochę zazdroszczę umiejętności normalnego pisania - u mnie, podczas pisania przy odsłuchu, przeradza się to w grafomanię + zapewne dużą ilość błędów, której nie sprawdzam (gdyż tekst w dużej mierze powstaje na żywo, jako reakcja na dźwięk).

      Jeszcze raz dziękuję i również pozdrawiam.

      Usuń