wtorek, 24 marca 2015

24.03.2015 - SBB pomiędzy płytami - Live Jazz Nad Odrą 1975

Dzisiaj, po bardzo krótkim okresie oczekiwania, doszła do mnie płyta SBB - "Live Jazz Nad Odrą 1975". Ukazała się ona nakładem GAD Records w 2013 roku. Jest to zapis wyjątkowego koncertu zespołu będącego w pewnym sensie "pomiędzy płytami" - "Nowy Horyzont" nie został jeszcze wydany a "Pamięć" nie została nagrana. Nie przeszkodziło to jednak muzykom zaprezentować muzykę z obu tych płyt wzbogaconą o "coś jeszcze" od muzyków. Gdyby ta płyta przyszła dzisiaj z pół godziny wcześniej, nie powstałaby zapewne wcześniejsza recenzja z dzisiaj: Tangerine Dream - Sorcerer . (Nie)Skromnie podlinkowałem stosowne recenzje płyt SBB gdyż takie popełniłem.

Okładka tego albumu. Młody Józef Skrzek w akcji.

Recenzja ta powstanie w wyniku pierwszego, dziewiczego wręcz odsłuchu tego albumu. Od momentu zamówienia planowałem ją napisać. Nie sądziłem, że płyta pojawi się tak szybko. Tylko to, że zacząłem pisać poprzednią recenzję sprawiło iż musiałem odłożyć tą na później.

Części wstępnej stało się zadość. Nie chcę ujawniać za dużo gdyż od tego jest książeczka dołączona do płyty. Warto ją przejrzeć a także kupić sam album. Na necie nie ma więc jest to jedyna "alternatywa".

Nie ma na necie wielu próbek z tego albumu. Posłużę się tylko oficjalnym zwiastunem tej płyty. Zostanie on podlinkowany przy stosownej okazji.

1. Pamięć w kamień wrasta. Mój zachwyt nad studyjną (1976) wersją tej kompozycji sprawił iż nie mogę się doczekać przesłuchania tej wersji roboczej. Utwór rozpoczyna Józef Skrzek i tajemnicze, ciche dźwięki. Koncert rozpoczyna się od wprowadzenia atmosfery mroku, tak jak wspomniany przeze mnie wcześniej "Sorcerer" Tangerine Dream. Po chwili wchodzi perkusja i gitara (ok. 0:55). Pamięć w wersji rockowej zapowiada się niezwykle ciekawie. Zupełnie inne spojrzenie. Po rockowym wstępie następuje partia fortepianowa. Fajny, ciekawy popis wirtuozerski od Józefa, wzbogacony cichym Davolisintem oraz jego śpiewem (nie wokal). Brzmi jak fragment z "Wolności z nami". Ok. 4:10 wchodzą bardziej znajome dźwięki ale w innej, skromniejszej aranżacji. Dominuje fortepian i gitara (cicha, skromna, delikatna). 5:00 - wchodzimy mocno w rockową Pamięć. To, co następuje po elektronicznym Skrzekowichrze w oryginale. Tu brzmi to jeszcze lepiej niż w oryginale. 5:40 - wchodzi wokal (na tle fortepianu). 7:00 - znowu znajoma partia ale w innej aranżacji. Świetnie to brzmi na fortepianie. Piękne połączenie tego instrumentu i basowych brzmień. 8:00 - zaczyna się.. chyba zaraz wejdzie szybkie solo z ok. 10:00 (w wersji oryginalnej). Cichy bas w tle. Weszło! 8:855. Niesamowicie to brzmi bez syntezatorów. Tu w wersji bardziej rockowej. Cały czas jest bardzo znajomo ale inaczej. Pojawia się Davolisint i fortepian. Świetna jakość nagrania tylko cicho (słucham na -20 dB na swoim iPodzie... zwykle słucham muzyki na poziomie -35 do -30 dB). Skromniejsza aranżacja bo i skromniejsze środki. Żeby choć był tutaj Minimoog. :) Ale nie jest źle, jest bosko. Prawdziwy Odlot dla fana SBB. Skrzek katuje Davolisinta (jedyny syntezator jaki miał wówczas). Ciekawie to wszystko brzmi.. "jazzgot", "muzyczy szum". Ok. 12:55 - niesamowite.. uwielbiam tą partię w oryginale a tu jest jeszcze bardziej dzika, ostra i drapieżna. SBB z rockowym pazurem. 14:41 - tu jest ostra gitara (albo duet z Davolisintem) - ciekawie to brzmi, mając w hmm.. Pamięci oryginał (także na CD !). Ok. 15:50 zespół powoli wieńczy kompozycje. Skrzek finiszuje ją swoim fortepianem. Pod sam koniec dołącza się do niego Piotrowski na perkusji. Mocny finał.

2. Fos. Z "Pamięci" przechodzimy w ostrą, szybką, szaloną improwizację. Świetna perkusja Jerzego. Cudowna gitara. Rockowe oblicze SBB, bardziej szalone niż na debiutanckim SBB z 1974. Słychać gitarę basową Józefa. Piękny muzyczny szum. Szalona solówka Apostolisa na basoSkrzekowym tle. Cudowny utwór. Utwór wieńczy perkusja i krótka, krzykliwa gitara.

3. "Szalony Grześ" rozpoczyna Szalony Józef na basie. Tym razem to Skrzek soluje na basie i Davolisincie. Ten utwór powinien nosić tytuł "Szalony Józek". ;) Piotrowski rytmicznie gra na perkusji. Niesamowity utwór. Nie do pominięcia. W zasadzie wchodzi od razu po finiszu poprzedniego utworu. Dzikie, szalone, ostro solo. Ciekawe zwieńczenie kompozycji.

4. Bass. Solo basowe Józefa. Chyba też wspiera się Davolisintem (na początku). Ciekawe solo. Skrzek ma niesamowity talent. Przy odsłuchu pominęło ten utwór i następny. Okazało się iż pliki skonwertowane z kopii płyty zrobionej przeze mnie były wadliwe. Problem już naprawiony, kosztem niesamowitego spadku nastroju... Tą i następną część dodałem potem. Ech...

5. Ku Pamięci. Krótki, minutowy utwór (fragment). Tym razem cały zespół basuje razem i niezwykle szybko. Przechodzi w solo perkusyjne Jerzego.

6. Drums. "Na perkusji będzie grał Jerzy Piotrowski". Tym cytatem z pierwszej płyty SBB (1974) chciałbym podsumować ten utwór. Nic więcej. Prawie 3 minuty popisu (nie wtrącajmy polityki ani POlityki tutaj ;) to nie miejsce na to). Bardzo ciekawe solo.

7. Wolność Z Nami (I). Davolisintowe Skrzekopomruki otwierają ten utwór. Pewna reminiscencja z wstępu do Pamięci zaprezentowanego na początku tego koncertu (i tej płyty). Tym razem jest to bardziej ponura i groźniejsza wersja. Cicha harmonijka i skromna perkusja uzupełnia elektrodźwięki. Groza jeszcze groźniejsza niż na "Sorcerer" Tangerine Dream. ;) A może ładunek grozy jest ten sam ale inaczej wyrażony? :) Ocenę zostawiam Słuchaczom. Ok. 2:20 perkusja mocno łomocze. Cudowna aranżacja. Ok. 2:40 zaczyna się fortepian i Davolisint. Znajoma partia, gdzieś ze środka bodajże (a może początek?). Brzmi nieco odmiennie niż wersja studyjna. Świetna wersja koncertowa. Brzmi lepiej i ciekawiej. Na swój sposób hipnotyzująca. Głównie gra Skrzek. Pod koniec pojawia się także jego głos.

8. Z Których Krwi Krew Moja. Wczesna wersja hitowego utworu z "Pamięci". Wychodzi z poprzedniego utworu. Ciekawy fortepian, wręcz boski! Dopiero po kilkunastu sekundach, jak weszła gitara i perkusja to rozpoznałem ten utwór. Skromniejsza aranżacja ale równie ciekawa. Dużo wirtuozerii. Ok. 1:25 wchodzi wokal Józefa. Rockowy refren wciąż zachował swoją moc. Skrzek naprawdę głośno krzyczy. Instrumentalna część utworu robi wrażenie. Brzmi wiernie ale skromniej. Ok. 3:35 - wspaniały Davolisint. Utwór brzmi jak powinien ale został później przearanżowany na bardziej "bogato" (i nieco skrócony). Tu mamy więcej rocka. Ok. 5:45 wchodzi moja ulubiona partia z tego utworu. Śmiem twierdzić, że tu brzmi lepiej niż w oryginale. Świetny fortepian / Davolisint. Mam motyla w uchu. To chyba z miłości do muzyki. ;) A ja z takiej to miłości jestem. ;) Nie słyszałem cichych dzwonków tkliwości bo były na drugim kanale a ja słyszę tylko jednym uchem. ;) Fani SBB na pewno polubią tą aranżację. Skromniejsza (nadużywam tego słowa ale "uboższa" to byłaby obraza!) ale wciąż piękna. Końcówka jest bardzo rockowa. Fortepian przechodzi w kolejny utwór.

9. Piano. Ciekawe, tajemnicze solo fortepianowe. Niezwykle intensywne i zróżnicowane. Skrzek szaleje na fortepianie z iście szaleńczą prędkością. Straż Miejska gdyby istniała wtedy to pewnie by dostał mandat za przekroczenie prędkości. ;) Pojawia się nawiązanie do sola z Pamięci (tego nad którym się zachwycałem). Dużo się dzieje przez cały czas. Później muzyka brzmi jakby zupełnie z innej epoki. Wszystko to jest płynne. Jeden z najbarwniejszych momentów na tej płycie, chociaż naprawdę ciężko powiedzieć co tu nie jest barwne i ciekawe (z pozycji fana SBB).

10. Toczy Się Koło Historii. Ten sam fragment pojawia się np na koncercie w Getyndze z 1977 (również wydanym na CD) ale tu w skromniejszej aranżacji. Świetnie brzmi wykonane na fortepianie i Davolisincie. Utwór podniosły i dumny, posuwa się do przodu marszowym tempem, wyznaczanym perkusją Piotrowskiego. Wykonanie instrumentalne, pozbawione tekstu. Całość to jeden z dwóch utworów (20 minut każdy) na którejś solowej płycie Józefa Skrzeka (jednej z pierwszych).

11. Wolność Z Nami (II). Finał koncertu. Gwałtownie wkracza na scenę i rozrywa bieg koła historii. Zaczyna się od intensywnego fortepiany podpartego pomrukującym Davolisinthem. W pewnym momencie fortepian znika i pozostaje tylko Davolisint. Proto dark ambient od SBB ? ;) To gdzieś ze środka utworu. Jest głośno, muzyka jest rozedrgana i .. po prostu Skrzeczy! :) Wchodzi perkusja i wciąż Skrzeczy. Brzmi niezwykle ciekawie. Szalona, psychodeliczna muzyka. Skrzeczy, dźwięczy, brzmi. Utwór należy do Skrzeka, zdecydowanie. W 6 minucie do gry muzycznej przyłącza się Anthimos Apostolis. ze swoją gitarą. A może prowadzony jest dialog muzyczny o przyjaźni polsko-greckiej? ;) Niektóre partie brzmią mi na Davolisint a nie na gitarę. Muzyczny wymiar ekstazy i szaleństwa. Ok. 7:40 jest świetne "przełamanie". Perkusyjne zerwanie rozmów. Ok. 9:00 utwór niby się kończy. Davolisint cicho pomrukuje. Pojawia się też fortepian. Kolejna rozbudowana i majestatyczna partia fortepianowa. Skrzek prowadzi dialog muzyczny na dwa fronty - Davolisint i fortepian. Ok. 11:30 następuje koniec koncertu i bardzo ciche oklaski. 

Publiczność niezwykle żywo przyjęła ten koncert. Zespół nie zrobił ani sekundy przerwy. Przez 72 minuty zdawało się, że grają jedną ale niezwykle długą, rozbudowaną i zróżnicowaną kompozycję. Dużo tu "momentów". Starsi (bardzo starsi.. "starsiejsi" ode mnie ;)) fani być może powspominają sobie stare, dobre czasy i koncert na którym być może byli. Młodsi zaś - poczują muzyczny klimat tamtego SBB i wysłuchają wspaniałego koncertu zespołu, godnego by słowo "zespół" pisać przez duże i pogrubione Z.

Sam również z wielką przyjemnością przesłuchałem tej płyty. Nie zraziła mnie do niej mała usterka techniczna (po mojej stronie jak się okazało). Brzmienie albumu jest niezwykle ciche i wymaga przygłoszenia. Jednak najważniejsze - Muzyka - smakuje. Muzyczne danie na tym płaskokrążku lustronumerycznym jest niesamowicie wysokiej jakości. SBB tutaj jest także pomiędzy stylami - rockowym (jak na "SBB" z 1974) oraz bardziej progresywnym, silnie Skrzekodominantnym (od albumu "Pamięć" z 1976). Wyjątkowy album, wyjątkowy koncert, wyjątkowy Zespół. Cóż więcej mogę napisać (i tak popadłem w grafomanię :P) ? Kolejna świetna płyta. 5.

PS. A dla fanek (i dla niektórych fanów :P) - w każdym wieku - z tyłu pudełka jest młody Jerzy Piotrowski bez koszulki. ;)

PS 2. Recenzję tą dedykuję Marlenie, mojej przyjaciółce i Słoneczku. Przepraszam za odwołane spotkanie ale obowiązek mnie wezwał. ;) Mam nadzieję, że Ci się spodobało. :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz