Album "Sorcerer" to pierwszy oficjalnie wydany soundtrack w prawie 50-letniej historii Tangerine Dream. Nie oznacza to iż zespół nie miał nic do czynienia z muzyką filmową wcześniej. Pod koniec lat 60. Edgar skomponował muzykę do jakiegoś polskiego filmu (niestety, nie mam informacji o tytule) a także do paru niemieckich filmów. W niektórych też był aktorem. Prawdziwe zainteresowanie sobą zespół przeżył w latach 80-tych. Wówczas powstało mnóstwo soundtracków, w olbrzymiej większości niedostępnych w sklepach oraz strasznie drogich i rzadkich w "drugim obrocie".
"Sorcerer" (1977) jest jednym z niewielu albumów z muzyką filmową TD który da się dostać w "normalnym obrocie". W 2012 roku został zremasterowany i wznowiony na rynek a dwa lata później. w 2014, Tangerine Dream nagrali od nowa i wydali większość muzyki zrealizowanej w ramach oryginalnego wydania "Sorcerer" a także uzupełnili o dodatkowe, zupełnie nowe nagrania (chociaż nie "z epoki"). Warto też wspomnieć o tym iż nowa wersja "Sorcerer" doczekała dość intensywnej promocji - kilka koncertów gdzie TD grali tylko materiał z "Sorcerer 2014" a także do koncertowych łask powrócił Betrayal i wkroczył Grind (dwa utwory z tej płyty).
"Sorcerer" to nowa wersja filmu z 1953. Oba są bazowane na książce (bodajże też ten sam tytuł). Książkę tą przeczytałem w liceum na zajęciach z wf-u (uroki wiecznego zwolnienia... ;)) przy akompaniamencie m.in tej oto muzyki.
Powyższy film zawiera w sobie całą muzykę w oryginalnej wersji.
1. (Main Title). Mroczna kompozycja, pełna strasznych, syntezatorowych efektów. Pełna napięcia i tajemnicy. Ciekawy utwór, kojarzący się przede wszystkim z kosmicznym, tajemniczym brzmieniem grupy zwłaszcza z okresu 1971-1972 (Alpha Centauri i Zeit). Wybrzmiewa atmosfera strachu i niebezpieczeństwa. Z każdą chwilą jest coraz strasznie.
2. Search. Krótka, "wesoła" sekwencja. Dla odmiany po strasznym i groźnym (Main Title). Nie jest to utwór monotonny ale nie promieniuje z niego wspomniana aura. Dużo ciekawego brzmienia, tak jak w poprzednim utworze. Atmosfera się rozkręca z każdą minutą.
3. The Call. Z pozoru dron ale z ciekawą melodią nad syntezatorową, ponurą, groźną pulsacją. Niepokój. Nóż na gardle. "Jak odmówisz to przyjdzie Wania i cię zastrzeli". Syntezatorowe "nad" miejscami brzmi jakby protoorkiestralizacja. Melodyjka pod "oczekiwanie na połączenie z konsultantem".
4. Creation. Kolejny tajemniczy i groźny kawałek. Mrok opisany dźwiękiem. Z niego wyłaniają się cienie. Groza bije z każdej sekundy. Tangerine Dream świetnie tworzą atmosferę. Jest pewna melodia ale raczej dość szczątkowa (cicha gitara łkająca ze strachu). Gitara podkreśla i upiększa. Drobny rockowy akcencik.
5. Vengeance. Ciche klawisze i ponure, tajemnicze "dodatki". Muzyka brzmi jakby soundtrack do jakiegoś pojedynku (nie oglądałem filmu). Jeden z moich ulubionych utworów z tej płyty. Pojawia się też delikatne, fletopodobne granie (mellotron?). W późniejszym momencie do głosu dochodzi groza i strach. Dwóch patrzy po sobie groźnie. Muzycy próbują jakoś oddać siłę ich wzajemnego spojrzenia. Znowu mamy do czynienia z pewną formą "protoorkiestralizacji". Utwór trzyma w napięciu. Pojawia się także skromna gitara (?). Mniej minimalistycznie jest dopiero pod sam koniec. Epicki finał kompozycji.
6. The Journey. Kolejna krótka kompozycja. Tajemnicze, minimalistyczne brzmienie oparte o sekwencer. Pojawia się mellotronowy (mam nadzieję ;)) flet. To właśnie on tworzy główną melodię w tym utworze.
7. Grind. Szybka, rytmiczna kompozycja. Niemalże wesoła w porównaniu do reszty albumu. Brzmienie ciekawe i trochę podchodzące pod orkiestrę jak dla mnie (mam jedno ucho, na dodatek słoń na nie nadepnął :P Nie, nie ten raper :P). Bardzo szybki sekwencer. Niepokojące zakończenie.
8. Rain Forest. Kolejny szybki kawałek ale tym razem nie jest wesoły. Tajemnicze dźwięki "natury" na tle szybkiego sekwencera. Dużo akcji. Ciężarówka wypełniona niebezpiecznym, wybuchowym materiałem przejeżdża przez las. Chwila nieuwagi i to wszystko może wybuchnąć.
9. Abyss. Kolejny utwór nawiązujący luźno do klimatów z wczesnych lat 70. Tajemniczy, mroczny i na swój sposób hipnotyzujący. 7 minut a więc jest najdłuższym utworem na tej płycie. Jest to najmroczniejsza kompozycja na tej płycie. Groza i strach wręcz krzyczą. Są wszechobecne. Niektórzy zapewne po przesłuchaniu tego utworu poczuliby się źle a może nawet - wpadli w depresję. Świetny utwór dark ambientowy. Soundtrack do prawdziwego koszmaru a może do jakiejś arcymrocznej wizji samego Piekła. Ok. 2:15 pojawiają się w tle jakieś odgłosy, jakby jęki potępieńców skazanych na wieczne cierpienie za niesłuchanie TD. ;) Piękna kompozycja. Mnóstwo efektów. Ok. 3:05 wchodzi sekwencer. Brzmi jakby znajomo... Macula Transfer? Druga połowa utworu brzmi trochę w klimatach tej solowej płyty Edgara Froese. Przy okazji, polecam ten album Edka. ;) Jeżeli go nie zrecenzowałem to za to uchybienie szczerze przepraszam. Mea culpa, mea tangerine culpa. Abyss mocno ryje mózg. Jest opętańczy. Wbija się w mózg przez uszy i przejmuje kontrolę nad myślami i odczuciami Słuchacza.
10. The Mountain Road. Rozpoczyna się od skromnego fletu, oczywiście wzbogaconego syntezatorowymi efektami. Szybko dołącza się perkusja (albo jakiś sekwencer). Niecałe dwie minuty relaksu w pięknej aczkolwiek nie do końca spokojnej i relaksującej atmosferze dźwiękowej.
11. Impressions Of Sorcerer. Niesamowicie piękny utwór z cudowną gitarą Edgara Froese. Impresje Czarnoksiężnika... troszkę mi się smutno zrobiło gdyż od razu jak się tylko ten utwór zaczął to pomyślałem (o zmarłym niestety) Edgarze. A tak poza tym, to świetny utwór. Znowu taki relaksacyjny.
12. Betrayal (Sorcerer Theme). Główny hit z tej płyty. Krótki wstęp i szalona, piękna, dynamiczna sekwencja startuje. Pojawia się też perkusja. Dużo mellotronu (?). Tajemnicze brzmienie formuje się na tle sekwencera. Niesamowite dźwięki w tle. Jedyny utwór na tej płycie, który był grany na koncertach (poza Grind, który pojawił się w 2014). Każda późniejsza aranżacja jest mocniejsza od tej studyjnej ale nic nie zastąpi oryginału. ;) Piękny motyw. Na swój sposób jest to "rozedrgana" kompozycja. Sporo się dzieje. Jedne z najpiękniejszych 4 minut na tym albumie.
"Sorcerer" jest pierwszym "poważnym" projektem soundtrackowym zespołu. Jest to, moim zdaniem, bardzo udany album. Posiada wyjątkową, specyficzną atmosferę, która stanowi wielki plus. Niestety nie mam porównania jak się ma dźwięk do obrazu czyli do samego filmu. Ciekawa pozycja w dyskografii zespołu. Zasłużona 5-tka!
PS. Czemu taki tytuł posta? Ponieważ istnieje remix (oficjalny) utworu Betrayal, który został połączony z fragmentem innego utworu z kolejnego soundtracku zespołu - "Thief". Wersja ta nosi tytuł "Sorcerer And Thief" (nagranie pochodzi z bootlega, tytuł ten został nadany na oficjalnej publikacji zespołu, "Antique Dreams", link prowadzi do YT, do momentu startu tego utworu).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz