Jak widać - tło którego używam na blogu, jest nieprzypadkowe. Po pierwsze, przedstawia okładkę albumu "Zeit" Tangerine Dream. Po drugie, kocham TD. Po trzecie, jestem kosmicznym człowiekiem, nie z tej bajki a więc i muzyka jaką ubóstwiam jest (co najmniej :>) dziwna. ;) Ciekawostką jest to, że od dawna nie słuchałem tego albumu. Chcecie więcej? Łapcie to: jestem zdeklarowanym fanem TD (In Edgar Froese I Trust - skoro amerykańce mają In God We Trust to czemu ja nie mogę ? xD) a nie znam wszystkich albumów. Ale odpowiednie ofiary składam - 1/3 mojej (nie)skromnej kolekcyji to Mandarynki. "Tangerine" to po angielsku mandarynka, dlatego uważam iż Mandarynki to święte owoce. xD Kara za zbezczeszczenie świętości - 220 Voltów (niekoniecznie Live xD). Może kiedyś się wezmę za przesłuchanie tej płyty i skrobnę reckę. Może.
Dla spragnionych wrażeń (dla niektórych to pewnie muzyczne sadomaso xD):
Zeit, tytułowy kawałek z tego albumu (17 minut)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz