poniedziałek, 27 kwietnia 2015

27.04.2015 - Pięć Atomowych Pór Roku: Wiosna

W 2007 roku Tangerine Dream rozpoczęli kolejny projekt: The Five Atomic Seasons. Zgodnie z tym tytułem, seria ta składa się z 5-ciu albumów. Wszystkie trwają od 55 do 65 minut. Zespół nagrał wszystkie te płyty jako efekt kontraktu z pewnym Japończykiem, który przeżył wybuch w Hiroszimie. Płyty te nawiązują do jego życia i do tragicznych wydarzeń: ataku atomowego na Hiroszimę i Nagasaki. Pierwsza płyta nosi tytuł Springtime In Nagasaki.





Album ten to kolejna kompozytorska współpraca Edgara Froese (*) i Thorstena Quaeschninga. Każdy z nich przygotował po 3 utwory, po pół płyty na głowę. Edgar przygotował pierwszą część - Navel Of Light zaś Thorsten - Persistance Of Memory.

Navel Of Light, Part One otwierają podniosłe dźwięki. W tle pojawią się tajemnicze dodatki. Powoli ujawnia się skromny rytm, ożywiający ten utwór. Nie jest jednak przesadnie zrytmizowany. Brzmi niczym spokojny spacer po ogrodzie. W połowie utworu rytm znika. Po chwili wchodzimy w zadumę. Gdzieś w połowie 5 minuty chyba pojawia się to tytułowe światło. A może to japońskie rozmyślania? Piękna, rozmarzona na swój sposób kompozycja. Skromna, oszczędna w dźwiękach. Przechodzi w następną część.

Navel Of Light, Part Two rozpoczyna się od głosu (sample wokalne). Podtrzymywana jest tajemnicza i rozmarzona atmosfera z poprzedniej części. Dochodzą delikatne orientalizmy brzmieniowe. Mandarynkowy Sen w wydaniu japońskim... Ta część jest jeszcze bardziej rozmarzona niż poprzednia. Ok. 4:45 Edgar nieśmiało wprowadza sekwencer. Brzmi on cicho i niezwykle delikatnie. Po chwili, sekwencer tworzy rytm, który nie jest przesadnie intensywny. Elektroniczna Medytacja w Zen Garden? ;) Sekwencer staje się bardziej intensywny i wciągający. Rewelacyjny utwór. Sekwencerowy wymiar Mandarynkowego Marzenia. :) Zagubiłem się w rozmarzonym, rozsekwencjonowanym klimacie tej kompozycji. Pod koniec sekwencer się kończy i tworzona jest rozmarzona, senna atmosfera jako przejście w kierunku kolejnej części utworu.

Navel Of Light, Part Three unosi nas coraz wyżej. Wciąż jest łagodna i orientalna atmosfera, wzbogacona sekwencerową nutą. Ciekawa melodia. Podoba mi się brzmienie klawiszy. Bardzo dużo się dzieje w tej kompozycji. Każdy utwór jest coraz bogatszy i żywszy od poprzedniego. Tajemnicza końcówka z lekką nutą rozmarzenia na koniec.

Persistence Of Memory, Part One. Thorsten rozpoczyna swoją część tam, gdzie skończył Edgar. Od razu jest rytmicznie i dynamicznie. Na moich słuchawkach - wręcz dyskotekowo (te basy!). Mocne wejście. Kompletne przeciwieństwo atmosfery i klimatu kompozycji stworzonej przez Froesego. Niektórym się może spodobać. Nie ma tego czegoś, poza dzikim i mocnym rytmem oraz basami. Ciekawsze były partie Edgara. Mocny rytm nie odpuszcza w zasadzie aż do samego końca.

Persistence Of Memory, Part Two. Powrót rozmarzonego, orientalnego klimatu. Tym razem mamy jakieś japońskie święto na tapecie muzycznej. Ok. 3:30 pojawia się wyjątkowa melodyjka. Wciąż, lepsza jest część skomponowana przed Edgara. Podoba mi się fortepian w 7 minucie. Delikatne, fortepianowe akcenty położone na tajemniczo rozmarzonym tle. Później przechodzi to w bardziej jazzową nutę. Dość ciekawa kombinacja dźwięków. Jazzowa odsłona Thorstena. Ciekawa odmiana po dyskotekowej części pierwszej. Pod koniec 11 minuty pojawia się muzyczny deszcz. Nokturnalna, straszna muzyka ale ten klimat panuje tylko przez chwilę.

Persistence Of Memory, Part Three. Kolejny rytmiczny kawałek od Thorstena. Nie jest dyskotekowo ubasowiony ale po prostu rytmiczny. Nutka w stylu odświeżonych lat 80-tych. Zwieńczenie płyty jest niestety jej najsłabszą częścią.

Mam mieszane uczucia wobec tego albumu. Całość jest ok, nie jest zła. Jest wyraźna różnica między kompozycjami Edgara i Thorstena. Myślę, że chyba byłoby lepiej gdyby Edgar zrobił samodzielnie tą płytę. Thorsten za bardzo poszedł w rytmy gorące co kłóci się z ideami i nastrojami zaprezentowanymi przez lidera zespołu. Nie mówię, że Persistence Of Memory, Part One i Part Three są słabe. One po prostu tu niespecjalnie pasują. I właśnie przez to ucierpieć musi ostateczna ocena tego albumu. Za dużo tu dyskoteki od Thorstena. Nie mogę postawić nic więcej niż 4. Nawet o tego plusa nie podwyższę. Sor(r)y (Persistence of) Memory! :)

PS. Zakończenie wziąłem z jednej z reklam TP z Sercem i Mózgiem. Taki żarcik na koniec od prowadzącego. :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz